10. Słonka - po latach przerwy, 4.05.2003r.

W słoneczną, majową niedzielę zabrałem żonę i córkę na wieczorne spotkanie ze słonką - tajemniczym ptakiem naszych lasów. Na miejscu przywitały nas daniele, potem sarny, a potem znowu daniel - w sumie 5 sztuk grubego zwierza.
Po zachodzie słońca, gdy cichnie wieczorny koncert ptasiego drobiazgu, zaczynają się ciągi słonek.
Tym razem czekaliśmy długo, dziewczyny zdążyły nieźle przemarznąć, aż wreszcie usłyszeliśmy chrapanie słonki (do pobrania: tutaj). Ptak pojawił się nagle nad wysokimi drzewami, strzeliłem zbyt szybko z przyrzutu i... to nie była dobra decyzja. Po pierwsze - nie dałem córce szans na dłuższe posłuchanie chrapania słonki (pierwszy raz w życiu), po drugie - ptak wpadł w gęsty młodnik, nie rokujący nadziei na skuteczne poszukiwania. Było już ciemno, gdy razem z córką weszliśmy z latarkami w młodnik. Przysłowiowa "igła w stogu siana" wydała mi się dziecinną zabawą w porównaniu z naszym buszowaniem po gąszczach.
I jednak znalazłem! Cieszyliśmy się jak dzieci. Szkoda tylko, że nic już do wieczora nie zachrapało - córa nie nasłuchała się toków.