15.12.2002 - polowanie w ośrodku Hodowli Zwierzyny w Opolskiem.

W 10 strzelb strzeliliśmy 64 bażanty (król 15, ja 7). Bażanty, podwójnie pędzone (przez nagankę i przez wiatr) były szybkie, strzały trudne, więc i pudeł mnóstwo.
Mimo to humory dopisywały, było miło i sympatycznie - ot, jak wiele zależy od dobrze dobranego towarzystwa. Tutaj - szerszy opis.



20.10.2002 - moje pierwsze w tym sezonie polowanie na bażanty.

W sobotę wieczorem zadzwoniłem do Zbyszka (prezesa) i powiedziałem, że jak będzie lało to na bażanty nie przyjadę.
- Miękiś czegóś - usłyszałem.
Gdy wyjeżdżałem z Katowic świeciło słońce. W połowie drogi zaczęło lekko kropić, na zbiórce lało jak z cebra. Trzeba być wariatem albo myśliwym aby w taką pogodę przyjechać ...przyjechało pięciu, w tym jeden gość i nas czterech z Zarządu Koła, bowiem po polowaniu miało się odbyć zebranie Zarządu. To lekko nas pocieszało (że nie do końca zwariowaliśmy) - przecież gdyby nie zebranie...
Łowczy podzielił nas na grupy i we dwóch (ze Zbyszkiem) pojechaliśmy ...do baru ...żeby się do końca przekonać, że nie do końca zwariowaliśmy. Jak przystało na wiejski, niedzielny obyczaj, trzy kolejne bary były zamknięte, wbrew napisom na tabliczkach i wbrew znamionom czasu. W czwartym zamówiliśmy po piwku - oczywiście bezalkoholowym ;-). Lało dalej. Powtórzyliśmy - przestało. Wyskoczyliśmy w teren na kilka chwil słoneczka, Zbyszek oddał 4 strzały, ja jeden - wszystkie celne! ...a druga grupa mokła cały dzień i wróciła z pięcioma kogutami.
Co kto lubi...