15/12/2007

Polowanie Kłodawa, obw. 84.


Obecni na polowaniu:

Pokot:
  1. Paweł Caboń, prowadzący
  2. Piotr Gawlicki, prezes
  3. Marek Szymborski, łowczy,
  4. Ireneusz Ożóg, sekretarz,
  5. Edward Wójcik, gość
  6. Jan Dochmalski, gość
  7. Zenon Dyś
  8. Roman Dobek
  9. Mariusz Dobek
  10. Dariusz Literski,
  11. Marek Łagowski
  12. Włodek Machczyński
  1. Edmund Nieżórawski
  2. Mariusz Nieżórawski
  3. Andrzej Nowacki
  4. Andrzej Szreder
  5. Arkadiusz Szturo
  6. Zbyszek Szymborski
  7. Mirek Wojnałowicz
  8. Romek Zygmański

  9. oraz Marek Kowalczyk w nagance
    i Krzysztof Wnęk z Czekanem, gończym polskim.
  • dzik x , Mirek Wojnałowicz, król
  • dzik x 1 Paweł Caboń
  • dzik x 1 Marek Łagowski
  •    lis x 2, Zbyszek Szymborski
  •    lis x 1, Zenon Dyś
  •    lis x 1, Marek Łagowski
  •    lis x 1, Włodek Machczyński
  •    lis x 1, Irek Ożóg
  •    lis x 1, Andrzej Szreder
  •    lis x 1, Romek Zygmański

Prognoza pogody na dzisiejsze polowanie była barszo dobra. Nocny mróz i czerwone słońce na zbiórce zapowiadały udane polowanie. Odprawę przeprowadził Paweł Caboń podając zwierzynę do odstrzału (dziki, łania, sarny, lisy i jenoty), zapowiedział pierwsze mioty w lesie Kłodawy, a ostatnie w Trąbkach Wielkich po lewej stronie. Polować miało 20 strzelb, na numerze 19, bo sam z kartki zrezygnował.

Polowanie rozpoczęto pędzeniem w kierunku rzeki. W miocie dzików nie było, ale oddano 9 strzałów do łań (pudłował Andrzej Nowacki) i przede wszystkim do lisów, ale tylko Włodek Machczyński lisa strzelił. Drugi i trzeci miot pędzono za rzeką. W drugim, w uprawie choinkowej, była watach dzików, co najmniej 2 lisy i dwie łanie, ale na skutek nie wytłumaczenia nagance jak szeroko ma ten miot pedzić, przepędzono tylko jego połowę, bo część miotu od strony pola nie widziała ani jednego naganiacza. Dziki choć gonione przez Czekana z miotu nie wyszły, jednego lisa spudłował Edward Wójcik, a drugi przemknął do tyłu i nie był strzelany. Po zakończeniu miotu i zbiórce myśliwych, z miotu na rzekę wyszły dwie łanie. W trzecim miocie, tarninach, obyło sie bez strzału i polowanie wróciło do miotów przed rzeką. Czwarty miot pędzony był wzdłuz rzeki, w kierunku wsi Kłodawa. W miocie strzelane były tylko lisy. Jednego z nich strzelił Zbyszek Szymborski. Po tym miocie była przerwa na śniadanie z grila.

Po przerwie pędzona byla góra pod wsią Kłodawa. W miocie była locha z pasiakami oraz dzik pojedynek, którego niecelnie strzelał gość Jan Dochmalski. W miocie szóstym wzdłuż pół Trąbek Małych strzelano lisy i wszyscy wrócili na mniejsce porannej odprawy, żeby przenieść się do lasu w Trąbkach Wielkich. Tutaj wpierw pędzony był miot aż od leśniczówki. Widziano jelenie, w tym byka oraz łanie, ale nie były one strzelane. Strzelano za to lisy. Na ostatni ósmy miot, było to pędzenie od wsi Kaczki wzdłuż pola, wszyscy ostrzyli sobie zęby, bo tu spodziewano się dzików. Rzeczywiście bardzo duża watachę przyprowadziłą locha na stanowisko 7 i dziki stanęły na przeciw Mirka Wojnałowicza. Kiedy locha fuknęła ostrzegając resztę dzików przed niebezpieczeństwem, Mirek strzelił i położył jednego łaciatego dzika. Dziki wróciły w głąb miotu i skierowały się na jego czoło. Tu cała watacha około 20 sztuk przesadzała linię pomiędzy Markiem Łagowskim i Pawłem Caboniem. Każdy z nich strzelił po jednym dziku.

Na pokocie królem polowania prowadzący ogłosił królem Mirka Wojnałowicza, którego dzik wydawał się największy, wręczając mu medal z tego tytułu. Tytuły dwóch vice-króli i okolicznościowy medal otrzymał Paweł Caboń i Marek Łagowski. Lisów strzelono aż osiem i pokot wyglądał okazale.


       
       

       
       

Strona główna Kronika 2007/2008