Polowanie w K.L Jeleń Gdańsk
29/11/2003

Jak tylko prezes stanął na stanowisku w ostatnim miocie, to w krzakach przed sobą na 15 m widzi pod grubą brzozą nieruchomą plamę w kolorze lisa. Lis, czy nie lis wydaje się leżeć jakby był padły ze stawkami wyciągniętymi w bok. Ładuje cicho jeden śrut i chce strzelać, bo lis powinien się zerwać słysząc myśliwych rozprowadzanych wzdłuż linii, ale lis leży nieruchomo. Może nieżywy? Nie strzela, łamie cicho broń, wkłada drugi nabój i cały czas gotowy do strzału patrzy. W pewnej widzi, że ucho lisa zaczyna się ruszać. Mierzy, ale jeszcze nie strzela, lis unosi leciutko łeb i wtedy strzela. Lis zostaje tak jak leżał. Nikt nie chciał wierzyć, że w tej pozycji przeczekał przejście myśliwych, niektórzy sprawdzali, czy aby jest ciepły. Nie był to żaden z lisów strzelanych i spudłpowanych wcześniej, bo tamte były innej barwy, a podwodą pojechaliśmy na ostatni miot kawałek drogi w drugą część obwodu. Jak leżał i jak został pokazuje zdjęcie. Czyżby obżarty odpoczywał po sutym posiłku? A może chory, ale futro piękne i na chorego nie wyglądał. Zostaje tylko, że chciał myśliwych przechytrzyć, licząc, że przejdą i go nie zauważą.
Zdjęcie do wydruku
Następne zdjęcie
Całe polowania
Strona główna