|
autor: Piotr Gawlicki22-06-2007 Czy tylko niekompetencja?
|
Opisałem niedawno 2-letnią batalię Romana K. z KŁ "Bażant" w Prudniku, wspominając, że przywrócenie mu członkostwa w tym kole nie kończy sprawy i dzisiaj przedstawiam jej dalszy ciąg.
Pisałem wtedy, że z niewiadomych powodów, uchwałę ZO PZŁ w Opolu, która ostatecznie przywróciła Romanowi K. członkostwo w kole, zainteresowany otrzymał po 6 tygodniach. Ta uchwała ZO PZŁ z dnia 26 czerwca 2006 roku nosi Nr 1/2006 i ciekawe, jak to możliwe, żeby Zarząd Okręgowy w Opolu przez pół roku podjął tylko jedną uchwałę. Nie wnikając już w to, czy czymkolwiek innym zajmował się w tym półroczu ZO PZŁ w Opolu, uchwała ta trafiła do KŁ "Bażant", też prawdopodobnie z podobnym opóźnieniem, bo zarząd tego koła dopiero 18 sierpnia 2006 r. wystosował do Romana K. zaproszenie na posiedzenie zarządu za 6 dni, o którym informuje, że podczas tego posiedzenia ..."podejmie decyzje co do dalszego postępowania"... w jego sprawie. Roman K. był obecny na tym posiedzeniu w dniu 24 sierpnia 2006 roku i po nim otrzymał pismo zarządu koła, w którym czytamy: ..."postanowiono zastosować się do pisma Zarządu Okręgowego PZŁ w Opolu i oznajmiono Koledzem Roman K., że od dnia dzisiejszego jest członkiem koła łowieckiego Nr 3 "Bażant" w Prudniku... Trudno było widać zrozumieć zarządowi tego koła, że członkostwo w kole zostało przywrócone Romanowi K. już w dniu 26 czerwca 2006 r. i zarząd koła nie ma żadnych kompetencji do tego, żeby określać od kiedy zostało przywrócone jego członkostwo w kole, szczególnie, jeżeli data podana przez zarząd koła jest o dwa miesiące późniejsza, niż wynika to z uchwały zarządu okręgowego. Takie podejście zarządu koła zapowiadało Romanowi K., że w jego sprawie "będzie się jeszcze działo".
No i zaczęło się. 22 września 2006 roku. oświadczenia do zarzadu koła składają dwaj członkowie tego zarządu, Ryszard Sieradzki - łowczy i Jan Żółkiewicz vice-łowczy, a w cztery dni poźniej oświadczenie do zarządu składa prezes koła Wenanty Jankowski. Oświadczenia mają jeden wspólny mianownik, wszystkie zostały napisane przez członków zarządu KŁ "Bażant" i wszystkie zarzucają Romanowi K. działania niegodne członka koła. Oświadczenia te miały podbudować działania przeciwko Romanowi K., planowane na zwoływane przez zarząd na dzień 22 października 2006 r. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie członków koła, z punktem porządku obrad ...'Podjęcie decyzji o dalszym toku postępowania w sprawie kol. Romana K. w związku z uchyleniem przez ZO PZŁ w Opolu Uchwały Walnego Zebrania Członków Koła z dnia 3 październiak 2004 r. wykluczającej kol. Romana K. z naszego koła.".... Podczas tego NWZ podjęto w głosowaniu tajnym uchwałę: ..."wszcząć od nowa postępowanie wyjaśniające przeciwko Romanowi K., za pomówienia członków koła:.... Podejmując taką uchwałę, NWZ koła, nie zajęło się wytyczną ZO PZŁ z przywołanej na wstępie Uchwała Nr 1/2006 ZO PZŁ w Opolu, która wyraźnie nakazywała: ..."W pierwszej kolejności Koło Łowieckie "Bażant" winno zakończyć tryb postępowania odwoławczego odnośnie uchwały Zarządu kola z dnia 10.08.2004r. o zawieszeniu Roaman K. w prawach członka"... Postępowania tego nie zakończono, a zarząd koła nawet nie pofatygował się, żeby umieścić odpowiedni punkt w porządku obrad i wytyczną ZO PZŁ po postu zlekceważył. Za to mocą uchwały NWZ zarząd otrzymał zielone światło do wszczęcia nowego postępowanie przeciwko Romanowi K.
Na tym zebraniu, Roman K. zbulwersowany działaniami zarządu koła dla powtórnego wykluczenia go z koła, miał się wyrazić do prowadzącego obrady prezesa koła W. Jankowskiego, że gdzie jego honor oficerski, kiedy rozpoczyna nową nagonkę i nie może pogodzić się z przegraną odnośnie wykluczenia go z koła. Wypowiedź tę pamiętał również przewodniczący ZO PZŁ w Opolu Wojciech Plewka, cytując ją w rozmowie ze mną jak wyraz nagannej postawy Romana K.
Podbudowany uchwałą NWZ, nie leżącą w żadnym razie w kompetencjach walnego zgromadzenia, w sprawie podjęcia działań przeciwko Romanowi K., zarząd zajął się własnymi oświadczeniami, o których wyżej i na posiedzeniu w dniu 12 grudnia 2006 r. podjął uchwałę o wystąpieniu do NWZ z wnioskiem o powtórne wykluczenie Romana K. z koła, formułując przeciwko niemu sześć zarzutów:- Pomówił Kol. Benedykta D., że ten dzwonił w jego obecności do rzeźnika w m. Racławice odnośnie sprzedaży i ceny dziczyzny, za tym należy sądzić, że nielegalnie pozyskanej zwierzyny;
- Pomówił Kol. Benedytkta D. i Kol. Ś. do Kol Ryszarda S. (łowczy, przyp. red.), że Ci nielegalnie pozyskali sarny;
- Pomówił rodzinę W., że Ci nielegalnie strzelili dzika;
- Stwierdził, że widział jak Kol. Zbigniew T. wyciągnął z krzaków łanię daniela;
- Poprosił Kol. Jana Ż. o wybielenie głowy rogacza nielegalnie pozyskanego;
- Do Prezesa koła Kol. Wenantego J. prowdzacego zebranie wykrzykiwał...
, to co opisano wyżej. Formułując w/w zarzuty i stawiajac wniosek do NWZ o powtórne wykluczenie z koła, zarząd koła nie dał Romanowi K. możliwości złożenia oświadczenia w sprawie w jakiej zarząd koła miął podjąć w jego sprawie uchwałę. Więcej, na to posiedzenie Roman K. nie został wezwany, nie mówiąc już o tym, żeby zrobiono to pisemnie z podaniem przyczyn wezwania. Uchybienie to było dokładną kopią nagannego postępowania zarządu podczas pierwszego wykluczania Romana K. z koła w 2004 r., napiętnowanego uchwałą ZG PZŁ w jego sprawie, jako powód uchylenia uchwały NWZ o wykluczeniu Romana K. koła.
W porządku obrad NWZ zwołanego na 7 styczniu 2007 r. figuruje punkt: ..."Przedstawienie ........... wniosku o wykluczenie Romana K. z koła za naruszenie § 44 ust. 1 pkt.2 Statutu Polskiego Związku Łowieckiego"..., czyli za naruszenie zasad współżycia koleżeńskiego, dobrych obyczajów bądż zasad etyki lub tradycji łowieckiej. Ze wzlędu na zwolnienie lekarskie nie jest na tym NWZ obecny Roman K. i członkowie koła nie podejmują się rozpatrzenia tego punktu porządku obrad. W tej sytuacji zarząd już po raz trzeci zwołuje Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie członków Koła, tym razem na dzień 4 lutego 2007 r., z porządkiem obrad identycznym, jak ten na dzień 7 stycznia 2007 r. Podejmując taką uchwałę zarządu koła, również i tym razem Romana K. na posiedzenie zarządu nie wezwano pisemnie z podaniem przyczyn wezwania.
Niezły bałagan musi panować w dokumentach koła, bo zawiadomienie o NWZ w dniu 4 lutego 2007 r. rozesłano członkom z datą 10 lutego 2007 r., czy więc dotrzymano statutowego terminu rozesłania zawiadomień przed terminem NWZ nie da się ustalić. Można za to ustalić, że przy zawiadomieniu o zwołaniu NWZ z punktem wykluczenia z koła Romana K., nie dołączono wymaganego statutem PZŁ uzasadnienia stawianych Romanowi K. zarzutów oraz uzasadnienia takiego nie przedstawiono samemu zainteresowanemu. Za to ponad wszelką wątpliwość można powiedzieć, że znajomość statutu PZŁ jest słabą stroną zarządu KŁ "Bażant", bo we wszystkich trzech NWZ zwoływanych pomiędzy październiakiem 2006, a lutym 2007 w sprawie Romana K., za każdym razem przewidziano w porządku obrad NWZ ..."głosowanie proponowanego porządku obrad, tj. czynności nie obowiązującej i wręcz niedopuszczalnej od 1 stycznia 2006 r., czyli od chwili wejścia w życie nowego statutu PZŁ.
Na tym lutowym walnym zgromadzeniu, podczas nieobecności Romana K., który przebywał na leczeniu szpitalnym, wykluczono go z KŁ "Bażant". Było to powtórne wykluczenie po 2 latach i 3,5 miesiącach od poprzedniego oraz pół roku po przywróceniu mu członkostwa w kole uchwałą ZO PZŁ w Opolu. Myślałby ktoś, że w ciągu tego półrocznego okresu Roman K. musiał nieźle narozrabiać, że sformułowano przeciw niemu tyle zarzutów, pozwalających wykluczyć go z koła po tak krótkim okresie czasu. Nic z tego, zarzuty przywołane wyżej dotyczyły okresu sprzed poprzedniego wykluczenia, a więc z sprzed sierpnia 2004 r. Warto więc przyjrzeć się bliżej postawionym zarzutom.
Zarzut pierwszy, że Roman K. poinformował Ryszarda Sieradzkiego, łowczego koła, co ten napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Benedykt D. dzwonił w jego obecności do rzeźnika w m. Racławice odnośnie sprzedaży i ceny dziczyzny, ale nie wskazano dlaczego Roman K. miał jakieś naganne intencje, tylko stwierdzono, że ..."należy sądzić, że nielegalnie pozyskanej zwierzyny, co miało oznaczać, że wg Romana K. Benedykt D. miał być kłusownikiem. Dowodu, ani uzasadnienia dlaczego tak "należy sądzić" nie przedstawiono, Benedykta D. nie skonfrontowano z Romanem K., a zaprzeczenia Romana K., że miałby mieć na myśli pomówienie nie uznano. Wystarczył fakt, że członek zarządu usłyszał informacje o rozmowie telefonicznej, która sama w sobie mogła mieć wiele znaczeń, aby informacja o tym została po około 3 latach określona przez zarząd jako pomówienie, choć do tego czasu wszystko było w porządku.
Zarzut drugi, że Roman K. poinformował Ryszarda Sieradzkiego, łowczego koła, co ten napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Benedytkt D. i nieokreślony z imienia Ś. nielegalnie pozyskali sarny. Ani słowa o tym, jakie stanowisko zajął zarząd w w tej sprawie, czy złożył doniesienie do rzecznika, który zarzuty potwierdził lub nie potwierdził, czy skonfrontował Romana K. z osobami przez niego wskazanymi i dlaczego zarząd wówczas zarzutu pomówienia Romanowi K. nie postawił.
Zarzut trzeci, o pomówieniu rodziny W. co Ryszard Sieradzki, łowczy koła napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Ci nielegalnie strzelili dzika. Zarząd nie skonfrontował tej informacji z rodziną W. i należy sądzić, że zarzut postawił wbrew ich stanowisku, bo małżonkowie W. wyraźnie stoją po stronie Romana K., co udało mi się stwierdzić. Czyli niby "pomówieni" nie czują się pomówionymi, ale zarzut zarządu przeciw Romanowi K. jest.
Zarzut czwarty dot. poinformowania przez Romana K. prezesa koła Wenantego Jankowskiego 16 sierpnia 2004 r., co ten opisał w oświadczeniu, o którym wyżej, że Zbigniew T. wyciągnął z krzaków łanię daniela, bez podania miejsca i czasu zdarzenia, a co Roman K. miał obserwować z ambony z synem, kładąc sie na podłodze. I znowu sprawa sprzed około 3 lat, ale ani słowa o tym, jakie stanowisko zajął zarząd w tamtym czasie w tej sprawie. Czy złożył doniesienie do rzecznika, który zarzutów nie potwierdził, czy skonfrontował Romana K. z osobą przez niego wskazaną i jakie stanowisko zajął wóczas zarząd, jeżeli Romanowi K. zarzutu pomówienia nie postawił.
Zarzut piąty to prośba do Jana Żółkiewicza, vice-łowczego koła, który w oświadczeniu, o którym wyżej napisał, że w październiku 2003 r. Romana K. poprosił go o wybielenie głowy rogacza, co uznane zostało przez zarząd za dowód, że chodziło o rogacza nielegalnie przez Romana K. pozyskanego. Roman K. wytłumaczył się już przed wielu laty, że będąc w trasie znalazł rogacza zabitego na szosie i nawet przyniósł jego poroże na WZ. Tłumaczenie musiało brzemieć wóczas wiarygodnie, bo zarząd rzecznika dyscyplinarnego ani organów ścigania nie powiadomił, sprawę dawno zamknął, ale dla potrzeb obciażenia Romana K. odgrzał ten zarzut na ogniu własnej niechęci do jego osoby, po przeszło 3 latach od tego zdarzenia.
Ostatni z zarzutów miał za to krótką historię, bo dotyczył zapytania Romana K. podczas NWZ w październiku 2006 o honor oficerski prezesa, który z uporem szukał sposobu, żeby przywróconego do koła Romana K. jednak z koła wykluczyć. Ja powiem krótko, takim odezwaniem się Roman K. nie popełnił żadnego przewinienia. Gdybym ja był Romanem K., któremu zarząd z prezesem pułkownikiem na czele zgotował wspólnie z ZO PZŁ 2-letni koszmar, sam użyłbym bardziej dosadnych określeń. Dalej pozostaje aktualne pytanie do prezesa i całego zarządu KŁ "Bażant" w Prudniku o ich honor, jeżeli tak przeczołgują przez 3 lata szeregowego członka koła. Jak był winny spraw sprzed 3 lat, to trzeba było mu to wówczas udowodnić i zgodnie ze statutem z koła wykluczyć, a nie szukać pretekstów, żeby Romana K. z koła obecnie wyrzucić.
Pomijając ostatni zarzut, wszystkie pięć pozostałych dotyczyły sytuacji, które zdarzyły się przed postawieniem zarzutów przy pierwszej próbie wykluczenia Romana K. z koła, o czym pisałem w poprzednim artykule. Powstają w związku z tym pytania, na które wątpię, czy którykolwiek z członków zarządu KŁ "Bazant" w Prudniku odpowie. Dlaczego stawia się zarzuty po około 3 latach, a pominęło się je bezpośrednio po zdarzeniach? Dlaczego zarzutów tych nie postawiono, kiedy pierwszy raz wykluczano Romana K. z koła? Czy żaden z członków zarządu tego koła nie zauważył, że zgodnie ze Statautem PZŁ przewinienia członków PZŁ przedawniają się po 3 latach i nie można po tym czasie stawiać tych zarzutów? Czy można obiektywnie w majestacie uprawnień zarządu rozpatrywać zarzuty, które stawiają sami członkowie zarządu? Dlaczego zarzuty pomówień nie zostały postawione przez osoby, któe podobno poczuły się pomówione? A w końcu, czy to nie jest obecnie szukanie na siłę haków na Romana K.? Pytań można by postawić więcej, ale może ZO PZŁ w Opolu postawił je sobie wszystkie w postępowaniu odwoławczym po złożeniu przez Romana K. odwołania od uchwały NWZ zdnia 4 lutego 2007 r. KŁ "Bazant" w Prudniku, o powtórnym wykluczeniu go z koła?
Roman K. otrzymał od zarzadu KŁ "Bażant" w Prudniku pismo datowane 10 lutego 2006 r., zatytułowane "Zawiadomienie", w którym zostal poinformowany o całej historii powtórnego wykluczenia, od formułującego zarzuty posiedzenia zarządu koła w dniu 12 grudnia 2006 r., na które Romana K. nie poproszono, po negatywny dla niego wynik głosowania NWZ, w którym brało udział 19 na 35 członków koła. Zawiadomienie to nie ma formy uchwały i pozbawione jest merytorycznego uzasadnienia, bo tylko podaje zarzuty cytowane wyżej, co Roman K. podniósł w swoim odwołaniudo ZO PZŁ w Opolu. Podniósł również, że uniemożliwiono mu wypowiedzenie się w sprawie zarzutów z faktów, którym zaprzecza oraz to, że za zdarzenie na alkoholowej "majówce" w 2004 r. karze się go po raz trzeci: raz zawieszeniem w prawach członka, do którego odwołania nigdy nie rozpatrzono oraz dwukrotnie wykluczeniem, z czego pierwsze zostało już prawomocnie uchylone.
Zarząd Okręgowy w Opolu potrzebował dwu i pół miesiąca, żeby na odwołanie Romana K. odpowiedzieć, co zrobił identycznie jak przy odwołaniu od pierwszego wykluczenia, bo nie przedstawił swojej uchwały, tylko poinformował, że ...."odwołania Kolegi nie uwzględnia się"...
W uzasadnieniu ZO PZŁ można przeczytać między innymi:..."Analiza dokumentacji ...., sposób głosowania i jego wyniki, nie wykazała uchybień ...Przedstawione Koledze zarzuty kwalifikują się do wykluczenia z koła....Nazwanie dokumentu "zawiadomieniem", które NWZ poprzez Zarząd Koła nr 3 "Bażant" w Prudniku jest błędem (gramatyka oryginalna) ale nie dyskwalifikuje go, gdyż zawiera wszystkie informacje dokumentu - uchwały o wykluczeniu członka z koła, to jest: uzasadnienie oraz tryb odwoławczy."...W tym ostatnim stwierdzeniu ZO PZŁ chyba zapomniał, że po to Statut PZŁ określił konieczność przedstawienia wykluczonemu uchwały, ponieważ wymaga, żeby właśnie ta konkretna uchwała była głosowana podczas WZ. A zawiadomienie o całej procedurze nie jest tym dokumentem, który WZ głosowało, tylko opisem sprawy zrobionym przez zarząd. Akceptując zaś zarzuty, ZO PZŁ powinien wiedzieć, że uzasadnienie winno zawierać daty, fakty i opis zdarzeń, które w sposób obiektywny uzasadniają wniosek, a nie tylko stwierdzać, że np. jak X rozmawiał z Y na temat cen skupu dziczyzny, to ..."należy sądzić"... skłusowanej, a więc można temu, kto o tym rozmawia, postawić zarzut pomówienia. A poza tym, czy przestępstwo pomówienie, nie jest prywatną sprawą pomiędzy pomówionym i pomawiającym i musi się w to mieszać koło i PZŁ, nie mając nawet śladu potwierdzenia w dokumentach, że pomawiani czują się pomówieni, a sprawy działy się około 3 lata temu?
Reasumując, zarząd KŁ "Bażant" w Prudniku oraz ZO PZŁ w Opolu, popełnili te same błędy, które Zarząd Główny PZŁ wytknął KŁ "Bażant" i ZO PZŁ w Opolu podczas pierwszego wykluczenia Komana K. z koła. A więc:- brak odniesienia się do nie zakończonego postępowania odwoławczego w sprawie kary udzielonej Romanowi K. przez zarząd koła w 2004 r., a nakazanego przez ZG PZŁ
;- nie wezwanie Romana K. na posiedzenie w dniu 12 grudnia 2006 r., kiedy formułowano zarzuty wobec jego osoby, co uniemożliwiło zainteresowanemu wypowiedzenia się (wymóg §9 ust.1 pkt.3 Statutu PZŁ);
- nie przesłanie uzasadnienia tych zarzutów zainteresowanemu (wymóg §44 ust.3 Statutu PZŁ);
- nie przesłanie uzasadnienia wykluczenia członkom koła, który powinni byli je dostać wraz z zawiadomieniem o NWZ (wymóg §44 ust.3 Statutu PZŁ);
- brak uchwały NWZ o wykluczeniu i zastąpieniu jej pismem zarządu, co ZG PZŁ wytknął w swojej uchwale dot. poprzedniego wykluczenia Romana K.;
- nie podjęcie przez ZO PZŁ w Opolu uchwały w sprawie odwołania Romana K., tylko wysłanie do niego pisma informacyjnego, co ZG PZŁ wytknął mu poprzednio.
ZO PZŁ w Opolu, nie zastanowił się również, czy zarzuty postawione Romanowi K. nie przedawniły się w świetle §139 ust.1 Statutu PZŁ, choć jeden definitywnie się przedwanił, bo podana w oświadczenieu vice-łowczego data wykroczenia Romana K. (październik 2003), wykluczała postawienie mu zarzutu w grudniu 2006 r. Pozostałe oświadczenia członków zarządu obwiniające Romana K. były nad wyraz oszczędne w datach, więc trudno powiedzieć, czy postawione zarzuty przedawniły się czy nie, ale od tego jest instancja odwoławcza, która powinna to ustalić. Nie robiąc tego i dopuszczając w postępowaniu odwoławczym do tych samych nieprawidłowości, które były podstawą uchylenia poprzedniego wykluczenia Romana K., ZO PZŁ w Opolu wykazał się skrajną niekompetencją. Tak skrajną, że zaczynam podejrzewać, że zapisy Statutu PZŁ były całkowiecie bez znaczenia dla ZO PZŁ w Opolu, bo chciano się po prostu szybko i łatwo pozbyć Romana K. z koła. Czy podpadł komuś na alkoholowej "majówce", czy prezes koła nie mógł znieść, że ktoś zwątpił w jego honor oficerski? Nie wiem, ale musiały zadziałać jakieś więzi nieformalne, bo trudno sobie wyobrazić, żeby członkowie ZO PZŁ w Opolu nie dostrzegli, że odmawiając Romanowi K. uchylenia uchwały NWZ i jego wykluczeniu, popełniane są identyczne błędy, które już raz spowodowały wytknięcie Zarządu Głównego PZŁ. Wtedy to miał być błąd spowodowany brakiem pomocy prawnej, którą teraz ZO PZŁ w Opolu ma na stałe wynajętą. Watpię, żeby jakikolwiek zawodowy prawnik mógł zaakceptować tak niezgodne ze Statutem PZŁ postępowanie, dlatego zobowiązuje się odszczekać wszystkie postawione w niniejszym artykule zarzuty, jeżeli firma prawnicza wspomagająca ZO PZŁ w Opolu publicznie wyinterpretuje poprawność działań swojego mandanta.
A na koniec kwiatek, który mówi wszystko, o tym jak solidnie ZO PZŁ w Opolu ze swoimi prawnikami podchodzi do rozpatrywanych spraw członków kół w okręgu. Na końcu pisma, podpisanego przez Przewodniczącego Zarządu Okręgowego PZŁ w Opolu Wojciecha Plewkę, którym ZO PZŁ odmówił uznania odwołania Romana K., jest pouczenie, że:
..."Uchwała, jedynie w przypadku niezgodności z prawem i statutem może być uchylona w trybie nadzoru zgodnie z §173 Statutu PZŁ przez Okręgową Radę Łowiecką PZŁ w Opolu"....
Czyż trzeba lepszego przykładu "rzetelności" opolskiego ZO PZŁ, kierowanego przez Wojciecha Plewkę, jeżeli w świetle §173 Statutu PZŁ podmiotem właściwym dla nadzoru nad zarządem okręgowym nie jest Okręgowa Rada Łowiecka, tylko Zarząd Główny PZŁ? Najwidocznoiej w ZO PZŁ w Opolu zapomniano, że właśnie tenże ZG PZŁ uchylił poprzednią uchwałę ZO PZŁ w Opolu w sprawie Romana K. w trybie nadzoru, a nie ORŁ w Opolu. Tak spieszył się łowczy okręgowy, żeby pozbyć się tego namolnego Romana R., który zamiast od 3 lat siedzieć cicho, jak jak mu "władza" pokazywała jego miejsce, ciągle się odwołuje, że nie zauważył i czarno na białym pokazał, że statut statutem, a "sprawiedliwość" musi być po naszej stronie. Taka jest właśnie często smutna rzeczywistość w działaniu tych, którzy powinni być wzorem w naszym Zrzeszeniu. No i są tym wzorem, bo Wojciechowi Plewce, nadano w 2006 r. najwyższe odznaczenie łowieckie "Złom". Za co? To na razie zostało przez Zarząd Główny PZŁ utajnione, ale redakcja czyni starania, żeby móc tę informację swoim czytelnikom przedstawić.
PS - na czerwono, jak i w poprzednim artykule, podano uchybienia, jakie zarząd KŁ Nr 3 "Bażant" w Prudniku i ZO PZŁ w Opolu popełnili. Czy da się kiedyś napisać o sprawie Romana K. bez koloru czerwonego? Zobaczymy, bo po 3 latach od "majówki" w KŁ Bażant, końca sprawy Romana K. nie widać. Roman K. na pewno zwróci się do Zarządu Głownego PZŁ, a jak tam nie znajdzie poparcia, to wytoczy kołu postępowanie sądowe o przywrócenie członkostwa, a to może być materiał na jeszcze co kilka artykułów. Poczekamy i zobaczymy, czy napiszemy nt. satysfakcji, jaką organa PZŁ dały Romanowi K, czy też o dalszym świadectwie ich niekompetencji i małostkowości.
|
|
| |
20-07-2007 19:04 | czarny1 | WALCZ KOLEGO ROMANIE! w końcu sprawiedliwości musi stać się zadość trzeba wierzyć że w tym łańcuchu znajdzie się to ogniwo które pęknie i spowoduje rozbicie całej tej sitwy.! | 25-06-2007 23:04 | Rafał Witkowski | Nie czytałem komentarzy przedmówców ale ja od ponad dwóch lat obswerwuję i doświadczam na własych czterech literach czym tak naprawdę jest PZŁ.
W chwili obecnej czekamy na wyniki prac specjalnie powołanej Komisji przez Łowczego Krajowego w celu zbadania wg. nas nieprawidłowości jakie miały miejsce kolejno w naszym kole, a następnie były tolerowane i akceptowane przez warszawski Zarząd Okręgowy. Od samego początku wykazujemy niekompetencję organów kontrolnych PZŁ na szczeblu okregowym. Przedstawiliśmy ok.50 podejrzeń łamania prawa.
Od początku obecnego sezonu nie posiadamy odstrzałów pomimo skarg i próśb do organów koła i ZO w Warszawie. ZERO ZAINTERESOWANIA. Nikt w żaden sposób nie odniósł się do naszych pytań o powód takiej sytuacji.
Historia opisana na łamach Dziennika Łowieckiego, czy te które znam z artykułów Braci Łowieckiej nie nastawiają optymistycznie do przyszłości PZŁ. Winien nie będzie Kolega Bloch czy inni funkcyjni. Winni będziemy MY , bo to MY albo tolerujemy łamanie prawa, przymykamy oko na nieprawidłowości i wybieramy ludzi do organów Zrezszenia. Sam kiedyś byłem świadkiem w jakiej atmosferze i w jakim duchu toczyły się kuularowe rozmowy podczas Zjazdu Okręgowego....
Darz Bór | 25-06-2007 17:08 | gekon | Koledzy, pan Plewka otrzymał odznaczenie od rozdawacza medali Aleksandra-Witta KOMPY tego samego,króry przyznał odznaczenie wspominanemu we wcześniejszych artykułach SACHARUKOWI. Zauważcie,iż za mniejsze przewinienia można utracić członkostwo w KŁ, a za rażące naruszanie prawa (bo nie ulega wątpliwości,że postępowanie Pana Plewki takie znamiona nosi) nikt nawet medalu nie pozbawił. Przychylam się do opinii, aby ZG zwalniał takich funkcjonariuszy, którzy jawnie łamią prawo i jednocześnie stanowią o tym czy tzw. szarzy członkowie PZŁ są godni tego aby nosić broń, a jednocześnie są utrzymywani z naszych składek. Gdyby się komuś pomyliło i chciałby odznaczyć mnie jakimś odznaczeniem łowieckim odmówiłbym z nieskrywanym obrzydzeniem. Nie wiem jak się w takim towarzystwie czuje wcześniej opisywany przez "Kulwapa" "Zezłomowany Janek". Może by Kol. Piotrze warto było spytać Kapitułę Odznaczeń ... o motywy przyznania tak wysokich odznaczen ludziom o tak niskiej moralności. Ta sprawa powinna być przez ZG rozwiązana natychmiast by nie pogrążać i tak brodzącego po szyję w szambie polskiego modelu łowiectwa a poszkodowanemu wyrównać stratę, (może tylko symbolicznie) ale zwlniając Go ze składek przez również 2 lata. Pozdrawiam i DARZ BÓR | 23-06-2007 21:55 | Kazimierz Szumski | Gdy przyszli po Żydów, nie protestowałem, bo nie byłem Żydem, gdy przyszli po komunistów, nie protestowałem, bo nie byłem komunistą, gdy przyszli po mnie, nikt nie protestował, bo nikogo już nie było."
Przepraszam za trzy grosze, tak jest mniej więcej w oryginale. Pozdr. | 23-06-2007 21:39 | selekcjonerXXL | A,propos braku solidarności ze strony większości forumowiczów z myśliwym z okręgu opolskiego, wykluczanym z naszego grona bezprawnymi metodami. Ku przestrodze tym, którzy uważają, że jeśli będą siedzieć cicho to ich represje ze strony działaczy nie dotkną, cytuję, może niezbyt dokładnie, wyczytany z pewnej książki tekst.
"Gdy przyszli po żydów, nie protestowałem,
gdy przyszli po komunistów, nie protestowałem,
gdy przyszli po mnie, nikt nie protestował, bo nikogo już nie było."
Tekst dotyczy mrocznych i strasznych czasów i nie nijak się ma do obecnej sytuacji, gdy zagrożenia życia nie ma, lecz idea chyba pozostaje zawsze aktualna. DB | 23-06-2007 08:49 | fenek | Panie Piotrze! Opisany przypadek nie jest prawdopodobnie odosobnionym. Tak należy rozumieć Pański wstęp do pierwszej części artykułu. Czy redakcja nie ma środków prawnych do przymuszenia do odpowiedzi decydentów odpowiedzialnych za taki stan rzeczy? To skandal, że nie wyciąga się konsekwencji w stosunku do winnych. Nie mam na myśli zwykłych myśliwych tylko pracowników etatowych, zatrudnionych przez struktury związku. Wreszcie jak to jest możliwe że stu tysięczna armia myśliwych upodlana jest przez dosłownie garstkę niedowartościowanych maniaków?. Koledzy myśliwi! Czas zdobyć się na odwagę i pozbyć kompromitujących i lekceważących nas ludzi. Ten związek nie jest nasz! Ten związek jest "ich" związkiem! Nie twierdzę że trzeba ich usunąć ale odsunąć od władzy! Pozbawiona władzy część sama odejdzie, reszta się uspokoi. Do tego nie trzeba być lwem, nie trzeba heroizmu ani wielkiej odwagi, trzeba pokonać tylo zakorzeniony w nas strach przed samym sobą. Nie dopuścić do głosowań jawnych w sprawach personalnych, a głosować na ludzi normalnych a nie żądnych władzy za wszelką cenę karierowiczów. Ten związek pod światłym przewodnictwem dąży do osiągnięcia dna. Nie tońmy razem z nim. On jest niereformowalny i nie nadaje się do naprawy. Można go tylko zmienić i to gruntownie, a najlepiej gdyby był jednym z kilku. Życie jest krótkie, a hobby nie powinno być udręką. Nie bądźmy zabawkami w rękach nieopatrznie wybranych oprawców ze świecznika PZŁ. D.B. | 22-06-2007 22:57 | fifty(123) | Współczuję koledze,
A tak na marginesie, jest to smutne ale prawdziwe, sam przechodzę podobną gehennę, właśnie na najbliższym WZ członków koła ma być rozpatrzony kolejny wniosek ZK o ponowne wykluczenie mnie z koła ( już raz zostałem wykluczony ) nie będę tego opisywał bo ch....a człowieka bierze. | 22-06-2007 22:37 | Wiesław Nitka | Ze smutkiem stwierdzić muszę, że kolejny artykuł napisany przez kol. Piotra Gawlickiego utwierdza mnie w przekonaniu co do złej konstrukcji prawnej oraz statutowej naszego Zrzeszenia. Nie będę tutaj pisał o stopniu przestrzegania, postrzegania i wykonywania założeń prawa łowieckiego bo wszyscy możemy to w artykule przeczytać oraz zaobserwować w życiu codziennym . Zastanawiające jest jednak , że tak niewielu stara się ten obraz - podły obraz nieprawości związkowej w sposób radykalny zmienić. Odwoływanie się do związkowych ciał , opisywanie nieprawidłowości płynących z naszych wysokich organów nie daje pozytywnych zmian co do poszanowania jednostki jaką jest prosty szeregowy myśliwy. W pierwszym przypadku odwoływanie się do związkowych organów wyzwala zasady znane z powiedzenia " Choćby nie wiadomo co się działo to i tak będzie jak ma być" a o tym jak ma "być" decyduje grono kolegów powiązanych stanowiskami i posadami w Zrzeszeniu. W zależności od tych powiązań i ich celów padają werdykty nie zawsze tożsame z interpretacją specjalistów prawa spoza związkowego świecznika. Jeżeli chodzi o drugi przypadek, w którym myśliwi szukający zrozumienia w sile opini publicznej po przedstawieniu faktów np. medialnie uzyskują jej aprobatę to w żaden sposób nie wpływa to na trafność podejmowanych przez organa uchwał. Opinia publiczna nie ma dla nich większego znaczenia - priorytety są gdzie indziej. Zatem jeśli " głową muru nie przebijesz " - znajdź narzędzia, które ci w tym pomogą. Jednym z narzędzi jest nasz głos wyborczy, który może zmienić obraz Związku ale zrobi to wówczas, gdy będzie stanowczy, jednobrzmiący oraz zespolony. To zespolenie jest możliwe choćby i przy tym portalu a swą wielkością musi zmusić organy do realizacji naszych postulatów. Wiele z nich już omawialiśmy , potrzeba jest ich uzupełnienia i przedstawienia. Stąd apeluję do redakcji o przeprowadzenie ankiety dotyczącej stopnia zadowolenia z działalności naszych wysokich organów (ZG oraz ZO) oraz ankiet z zakresu istotnych zagadnień z proponowanych przez czytelników i redakcję zmian prawno-strukturalnych w naszym Zrzeszeniu. Wyniki tych ankiet będą podstawą do określenia działań do jakich powinniśmy lub niepowinniśmy dążyć. Pozdrawiam DB WN. | 22-06-2007 20:24 | Hulltaj | Jakoś tak mi coraz dalej do zostania myśliwym.Pozostanę chyba przy wędce bo,odnoszę wrażenie że wśród wędkarzy mniej jest drani i skursywynów.
Pozdrawiam.
PS.Rzygać się chce jak człowiek czyta,co tam się wyprawia. | 22-06-2007 15:13 | PrzemekJ. | Po pierwszym artykule można jeszcze było mieć nadzieję, że to co się działo w tymże kole i ZO PZŁ było dziełem przypadku tudzież zaniechania ze strony ZO i złej woli tylko członków zarządu koła - takie zwykłe gry i awantury, od których chyba żadne koło ani okręg się nie uchroni...
Teraz to po prostu się w głowie nie mieści...
Niestety dzieje się tak w bardzo wielu okręgach i w jeszcze większej ilości kół łowieckich... Jeśli tak dalej będzie funkcjonować nasz związek, to wszystko będzie musiało prędzej czy później upaść...
W stosunku do takich praktyk członków zarządu powinno być wszczęte z urzędu postępowania u rzecznika dyscyplinarnego, jeśli się udowodni nagminne łamanie prawa to powinni zostać dyscyplinarnie ukarani i stracić prawo do pełnienia funkcji w organach koła i zrzeszenia...
Co do postępowania Łowczego Okręgowego, który to powinien stać na straży przestrzegania prawa, i bronić szeregowych członków zrzeszenia, za co bierze nie małe przecież pieniądze też powinny być wyciągnięte konsekwencje swoimi działaniami dał dowód temu, że nie jest kompetentny do pełnienia swojej funkcji...
Ciekaw jestem co na to ZG PZŁ, no i czy mógłby się do tego artykułu ustosunkować sam łowczy okręgowy...
Nad takimi sprawami nie można przechodzić do porządku dziennego, bo póki będzie się puszczać płazem, nawet jeśli poszkodowany myśliwy końcem końców wywalczy swoje prawa, to w stosunku do braku jakiejkolwiek odpowiedzialności członków funkcyjnych czy to w kole, czy w ZO sytuacje taka jak ta będą się powtarzać nagminnie...
| 22-06-2007 13:55 | Alej..... | Ciekawe czy już ktoś badał uboczne skutki działania oparów perhydrolu ...??? Czy się od tego np. mózg nie lasuje? Bo widać, że dobrze nie jest ... Czy przypadkiem nie tu jest pies pogrzebany? Przecież, to wszystko nie moze się dziać bez przyczyny ! Tak samo z siebie .... Temu to, raczej, nie dam wiary. Może istnieje jakaś zależność? Czy np. taki związkowy działacz po spreparowaniu, przez siebie, powiedzmy, że: 20 szt trofeów jelenia byka i 40 capków, że o ślimach jakich nie wspomnę, powinien być, z mocy ustawy (lub przynajmniej statutu), od władzy odsuwany ... ? No sam już nie wiem ... Tymczasem jednak, tak czy siak, przynajmniej profilaktycznie, preparowania trofeów bym jednak, członkom władz związku, czasowo ale kategorycznie! zabronił ... Nie wiem czy to dobra teoria ale niczym innym (no, może gdzieniegdzie brakiem jodu – i tu Opole by się nawet łapało) nie umiem sobie tego wytłumaczyć ... | 22-06-2007 13:24 | cienias | Kilka dni temu, w Zielonej Górze, Kol. Bloch spotkał się z dużą grupa myśliwych. Byłem tam i widziałem, że nie było wielkiego entuzjazmu po obu stronach, raczej ostrożne i badawcze spojrzenia i półuśmiechy. Szybko też, reprezentującą wszystkie prawie okręgi grupę, opuścił. Powodów braku dobrych relacji jest pewnie wiele. Może niekoniecznie łowczy krajowy za wszystko co złe, jest odpowiedzialny. Moim zdaniem, dla ratowania własnego wizerunku, a głównie dla ratowania wizerunku Związku, po tym co Kol. Gawlicki napisał w artykule, powinien w trybie natychmiastowym zwolnić z pracy łowczego okręgowego. Nawet jeżeli łowczy Plewka ma na swoim koncie osiągnięcia godne "Złomu", to cyniczne, bezwstydne i bezprawne działanie oraz tolerowanie bezprawnych i nie honorowych represji ze strony koła wobec myśliwego, nawet, wg. otoczenia, najbardziej nielubianego czy drobiazgowego, wykluczają go z grona uczciwych i godnych zaufania.
Przestrzeganie prawa przez struktury Związku to rzecz podstawowa, gwarantująca ochronę myśliwych przed wszelkiej maści uzurpatorami i sprawnymi manipulatorami, a tu na każdym kroku, bezczelnie, łamano prawo, aby "pułkownika było na wierzchu" Okropne. Pomijam całą gromadę radnych okręgu PZŁ w Opolu itd., i z litości jedynie nie zapytam, gdzie oni byli, gdy krzywdzono ich Kolegę myśliwego?
Domyślam się, że zostanę, jak zwykle przez część Kolegów skrytykowany za wypowiedż, ale tak mam, tak zostałem wychowany, i taki pozostanę, że oczywisty fakt krzywdzenia ludzi, nawet nieznajomych, wymusza na mnie solidarność z nimi. Cenię i pielęgnuję w sobię tę cechę, nawet, gdy poz tym jestem cieniasem. Ponadto z bliska, z przykrością i niedowierzaniem, obserwowałem kilkuletnie upodlenie, jakiego doznał ze strony członków władz mojego koła i mojego okręgu zasłużony członek mojego koła Tomasz Rappe i Jego zmagania z cynizmem i konformizmem i wprost nieuczciwością niektórych członków władz okręgu Biała Podlaska, którego za żadanie przestrzeganie prawa próbowano wykluczyć z koła i PZŁ.
Pozdrawiam z nadzieją, że nadal to są wyjątkowe na skalę kraju przypadki. | 22-06-2007 12:54 | Kulwap | A mnie ciągle zastanawia stosowana (przynajmniej w okręgu lubelskim) zasada przysypywania g.... piaskiem i zacieranie swoich nieodpowiedzialnych a często głupich działań szykanowaniem członków. I nie mogę się doczekać czasu, kiedy to ZG rozwiąże (choćby dla przykładu) takiego "Jelenia", "Łosia" czy "Dąbrowę" w których to postępowania zarządu i przymykanie oka przez władze okręgowe osiągnęły już kuriozalne rozmiary odbijając się szerokim echem w całym związku. Po nadanym złomie ww "owczemu" okręgowemu, i wysokiej łaskawości SG dla kłusowników (strzelców ze zbiorwego z naganką w lutym) z Lubelskiego Towarzystwa Myśliwskiego wynika, że draństwo w PZŁ cenione jest wyżej jak etyczne postawy! Tak trzymać! Aż do zatonięcia..... |
| |