|
autor: Stanisław Pawluk03-09-2009 SB i łowiectwo, cz.II
|
Każda okoliczność była dla SB godna uwagi i z każdej wyciągali coś dla siebie. Ktoś, kto być może z czystej wrażliwości powiadomił prasę lub milicję, na jego zdaniem marnotrastwo, stawał się jak w poniższym przypadku potencjalnym kandydatem na informatora. Kolejny „raport” i zawarte na nim adnotacje szefów pokazują ten właśnie mechanizm.
„NOTATKA SŁUŻBOWA
dotycząca marnotrawstwa słoniny
na terenie Sosnowicy
W dniu 1985-4-5 w związku z artykułem zamieszczonym w Sztandarze Ludu z dnia 1985-4-4 na temat marnotrawstwa 500 kg słoniny w m. Sosnowica dokonałem czynności sprawdzających.
Udałem się wraz z pracownikiem sekcji dochodzeniowo-śledczej tut. RUSW do miejscowości Sosnowica. Tam funkcjonariusze MO sierż. P. zaprowadził nas na miejsce zdarzenia, gdzie stwierdzono co następuje. W miejscowości Sosnowica-Laski w odległości ok. 300 m od najbliższych zabudowań na łączce pod lasem znajdowała się kupa sadła i kawały sadła zbliżone wyglądem do słoniny. Kupa ta miała średnicę około 2 m i około 40 cm wysokości. Dokonano zabezpieczenia fotograficznego tego miejsca. W toku tych czynności podszedł do nas nieznajomy mężczyzna, lat około 45 i stwierdził, że to on zgłosił ten fakt do Sztandaru Ludu i w dniu 1985-4-3 byli tu redaktorzy. W rozmowie okazało się, że jest to ob. Sz. Witold zam. Sosnowica-Lasek, zatrudniony Nadleśnictwo Parczew z/s Sosnowica na stanowisku stróża. Ujawnił on to przed kilkoma dniami, ale prawdopodobnie leżało to już wcześniej pod śniegiem. Skąd to się wzięło tego nie wie. Odnosił się do faktu z oburzeniem podkreślając marnotrawstwo. Po pewnym czasie podszedł do nas Ob. Stanisław K. zam. Sosnowica-Lasek – rolnik, również podkreślił marnotrawstwo oraz wnosił obawy, że obecnie zacznie się to rozkładać i będzie fetor na czym on ucierpi bo mieszka w bardzo bliskiej odległości.
Ustalono, że miejscowe Nadleśnictwo w Parczewie z/s Sosnowica zakupiła jako karmę dla dzikiej zwierzyny łój koński. Magazynier Nadleśnictwa Ob. Eliasz K. zam. Sosnowica oświadczył, że takiego zakupu dokonano dnia 28.II.1985 w ilości 980 kg. Pokazał na dowód tego fakturę Nr. 000190 zapłacono sumę 26460 dla rzeźni GS w Parczewie.
Łój koński rozwieziono do kilku miejscowości położonych na terenie Nadleśnictwa min. Makoszka, Białka, Hola, Laski oraz przywieziono pozostałość około 150 kg. Do Sosnowicy. Kierownik Nadleśnictwa Ob. Wiesław P. zam. Sosnowica polecił dla traktorzysty Ob. Edminda G. Zam. Izabelin by wywiózł to do lasu. Przeprowadzono rozmowę z Ob. G., który potwierdził, że faktycznie wywiózł ten łój wskazując miejsce w którym to obecnie on leży.
Kierownik Sekcji Doch-Śledczej por. G. Pobrał próbki tego łoju celem potwierdzenia czy faktycznie pochodzi on od koniny. Ob. Eugeniusz Cz. Lekarz wet. Zakładu Leczniczego dla zwierząt w Sosnowicy potwierdził to jednoznacznie, że jest to łój pochodzący z tusz końskich.
Innych informacji na ten temat nie uzyskano.
Przedsięwzięcia:
1. Treść notatki wykorzystać do opracowania informacji do z-cy Szefa ds. SB WUSW w Chełmie.
2. Notatkę wykorzystać w teczce Nadleśnictwa Parczew
3. Dokonać rozpoznania Ob. Witolda Sz. Pod katem operacyjnego wykorzystania.
Kierownik
Referatu VI RUSW
We Włodawie
Mł. chor. St. J.:”
Na notatce ręka przełożonego dopisała:
„Tow. N.
Do wykorzystania
Dokonać sprawdzenia
Ob. Sz. E-15.
(MKr-1) 1985-4-9
(-)“
E-15 jest to blankiet jaki wypełniał funkcjonariusz SB opracowujący kandydata na TW i wysyłał do specjalnego wydziału MSW do Warszawy. Tam sprawdzano czy dana osoba „pozostaje w zainteresowaniu operacyjnym”, co oznaczało, że jest już zarejestrowany jako TW albo, że jest z innych względów (inwigilacja) w zainteresowaniu służb. Na karcie wracała sugestia, czy prowadzić dalszy werbunek czy zaprzestać. Znany jest przypadek Jana Cz. aktualnego członka Zarządu Okręgowego PZŁ w Białej Podlaskiej, który formalnie po opracowaniu odmówił podpisania zobowiązania do współpracy deklarując jednocześnie, że bez formalnego podpisu będzie informował o zauważonych „nieprawidłowościach”. Nie nadano mu formalnego kryptonimu, ale pozostał "cennym" źródłem informacji, od chwili odmowy w notatkach SB występujący pod ogólnikową nazwą "KO" - kontakt operacyjny albo "osobowe źródło informacji". Inny członek Zrzeszenia z tego okręgu, a nawet tego samego koła, otrzymał warunek: albo współpraca albo będzie myśliwym bez broni, bo pozwolenia nie dostanie. Myśliwy ten poluje do dzisiaj, pełnił nawet funkcję prezesa koła, a w dokumentacji SB nosił kryptonim "Kamil".
Przytoczone przykłady są zaledwie malutkim sygnałem o informacjach jakie gromadziło SB także w obszarze łowiecta. W jaki sposób SB wykorzystywało posiadane informacje i jak odwdzięczała się swoim informatorom będziemy mogli poznać na konkretnym przykładzie, już jutro w dzienniku "Łowiecki".
|
|
| |
04-09-2009 08:57 | HYRA | Czy Jan Cz. to ten kłusujący członek ZO, organizator cichych pędzeń, któremu wszystko wolno, wielokrotnie opisywany w Łowieckim? Jeśli tak to teraz wiadomo dlaczego czuje się on taki "mocny" w towrzystwie kolegów TW i jednocześnie pseudodziałaczy PZŁ. O Boże, kiedy to się skończy.......??? |
| |