DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Piotr Gawlicki07-10-2005
Jak ZO i KŁ Nr 9 w Lublinie lekceważą prawo

Kolega Bogdan S. jest od 23 lat myśliwym w Lubelskim Towarzystwie Myśliwkim, kole Nr 9 w Lublinie, pełniąc w tym okresie funkcje skarbnika przez 2 kadencje, a z trzeciej pod koniec zrezygnował, w związku z licznymi wyjazdami za granicę. Nie jest to koło poślednie, bo są w nim członkami przewodniczący ZO w Lublinie kol. Karol Cichowski oraz obecny członek NRŁ, są byli i obecni rzecznicy dyscyplinarni ORŁ oraz przewodniczący okręgowego sądu łowieckiego w Lublinie. Z posiadanej przez redakcję korespondencji Bogdana S. z kołem wynika, że zwracał on uwagę na obserwowane nieprawidłowości, nie tylko wtedy gdy miał co do nich pewność popartą dowodami, ale również wtedy, gdy tylko podejrzewał, że coś może być nie tak. Powie ktoś, że czepiał się i rozrabiał, ale on zgłaszał swoje zastrzeżenia komisji rewizyjnej i walnemu zgromadzeniu, nie wynosząc spraw koła na zewnątrz. Na co zwracał uwagę Bogdan S.?

Był świadkiem wyjścia na polowanie indywidualne łowczego koła i czterech obcych kołu myśliwych. Również przy inych okazjach stwierdzał, że to w tym lub tamtym rejonie obwodu polują goście indywidualnie i zbiorowo, a od innych myśliwych z koła wiedział, że rok wcześniej goście strzelili 4 dziki, które dla niepoznaki zostały rozpisane na członków koła, w tym na obwód, w którym wówczas nie polowali. Nie podobało mu się również, że polujacy na bażanty prezes koła z dwójką gości nie posiadali psa. O wszystkich powyższych sprawach i kilku innych poinformował 29 maja 2004 r. walne zgromadzenie koła i na sugestie tego gremium opisał te sprawy na piśmie dla komisji rewizyjnej, sugerując, żeby ta wyjaśniła:
  1. jak realizowana jest instrukacja wewnętrzna koła w sprawie gości;
  2. dopuszczenie do utraty mienia koła w postaci akcesorii do polowania zbiorowego;
  3. egzekwowania przystrzelania broni o lufach gładkich, z której polują na dziki członkowie koła;
  4. braku obciążeń za nieprzepracowane dniówki prac gospodarczych;
  5. roli prezesa i łowczego koła w kłusownictwie bażantów, którym zajęła się policja.
Oprócz powyższych spraw zgłoszonych w kole, Bogdana S. zbulwersowało polowanie zbiorowe na lisy w dniu 13 lutego br., podczas którego strzelono 3 dziki. O tym fakcie powiadomił okręgowego rzecznika dyscyplinarnego w Lublinie, który ze względu na właściwość miejcową przekazał sprawę do ORD w Białej Podlaskiej. Z powyższego opisu dziwnie jawi się koło z tak znamienitymi członkami organów PZŁ, w którym prowadzone jest postępowanie o strzelenie 3 dzików na polowaniu zbiorowym w lutym i postępowanie policji o kłusownictwo bażantów, które tolerować mieli i prezes i łowczy, a członkowie wykluczają ze swoich szeregów osobę, która nie przechodzi obojetnie obok zauważonych nieprawidłowości.

Jak widać z powyższego opisu, Bogdan S. nadepnął na odcisk nie jedemu członkowi koła, stad nie może dziwić, że w proponowanym porządku obrad walnego zgromadzenia koła w dniu 25 czerwca br. zarząd ujął głosowanie nad wykluczeniem go z koła, nie przedstawiając mu jednak żadnych zarzutów. Zarzuty te, sprowadzające się do "niekoleżeńskości", zostały wyartykułowane na WZ przez prezesa koła, któremu nie odpowiadało podniesienie rok wcześnie na WZ zarzutu polowania bez psa na bażanty oraz zarzuty podniesione przez innego członka koła, traf chce, że osoby, przeciw której rzecznik dyscyplinarny w Białej Podlaskiej prowadził postępowanie o nielegalne strzelenie dzika na polowaniu zbiorowym w lutym, ujawnione przez Bogdana S.

W głosowaniu nad wykluczeniem z koła zdecydowały najprawdopodobniej głosy trzech jego członków, którzy za sprawą doniesienia Bogdana S. mieli sprawę w sądzie łowieckim w Białej Podlaskiej, a przez zarząd nie byli zawieszeni w prawach członka koła. Widać tego typu przewinienie nie miało dla zarządu koła większego znaczenia. Gdyby nie ich obecność, wniosek nie uzyskałby wymaganej wiekszości, a tak ją uzyskał i Bogdan S. został z koła wykluczony. Oczywiście złożył odwołanie do ZO PZŁ, w którym podniósł, że nie postawiono mu zarzutów i nie mógł się do nich odnieść, co gwarantują mu statuty koła i PZŁ i nie udostępnono mu uchwały o wykluczeniu z uzasadnieniem, do czego koło było zobowiązane. Jak wiadomo, złożenie odwołania zawiesza uchwałę WZ o wykluczeniu, ale zarząd koła nie chciał czekać na decyzję ZO i zawiesił Bogdana S. w prawach członka do czasu rozpatrzenia jego odwołania, będąc dla niego bardziej rygorystycznym, niż wobec członków z zarzutami w sądzie łowieckim, ewidentngo naruszenie prawa łowieckiego.

ZO PZŁ w Lublinie, pod przewodnictwem łowczego okręgowego Karola Cichowskiego, który jako członek koła brał udział w głosowaniu nad wykluczeniem Bogdana S. z koła, zajął się jego odwołaniem i utrzymał w mocy uchwałę WZ o wykluczeniu. Jak wynika z powyższego, przewodniczący ZO wziął czynny udział w rozpatrywaniu odwołania od uchwały, w której podjęciu sam uczestniczył. Nie była to jedyna nieprawidłowość, bo wbrew zapisom statutu koła i statutu PZŁ, koledze Bogdanowi S. nie przedstawiono zarzutów "niekoleżeńskości" z uzasadnieniem, przez co uniemożliwiono wypowiedzenie się na ich temat i nie przedstawiono mu również uchwały o wykluczeniu. W ocenie merytorycznych podstaw wykluczenia nie uwzględniono dotychczasowej nienagannej postawy potwierdzonej trzykrotnym wyborem na skarbnika koła oraz zangażowania się w wykluczenie osób, które popełniły przewinienia łowieckie ujawnione przez Bogdana S, a które już po jego wykluczeniu zostały ukarane przez sąd łowiecki zawieszeniem w prawach członka PZŁ. Wszytkie te okoliczności uszły uwadze zarządu okręgowego doprowadzając do uprawomocnienia się nieprawnie podjętej uchwały o wykluczeniu.

W swoim pisemnym stanowisku ZO w Lublinie uznał, że zgłaszane na walnym zgromadzeniu koła zarzuty uzasadniają wykluczenie i wymienił je, oceniając, że ustne powiadomienie walnego zgromadzenia w 2004 r. i później na piśmie komisji rewizyjnej o nieprawidłowościach działania prezesa i łowczego koła było pomówieniem, bo ten pierwszy w polowaniu na bażanty miał psa schowanego w bagażniku, a ten drugi polował z grupą gości posiadających odstrzały indywidualne. Do tego dołożył nieetyczne zachowanie się na polowaniu zbiorowym w grudniu 2004 , nie wyjaśniając co też tam się wydarzyło, co uzasadniałoby wykluczenie poparte akceptacją zarządu okręgowego. Ciekawym byłoby uzyskać odpowiedź ZO w Lublinie na temat, czy i jak zgłaszać zaobserwowane nieprawidłowości w kole, żeby nie narazić się na zarzut pomówienia i redakcja zwróciła się o to w piśmie do łowczego okręgowego Karola Ciechowskiego. Odpowiedzi na postawione przez nas pytania przez 8 tygodni nie otrzymaliśmy.

Chcieliśmy się też dowiedzieć, jak łowczy okręgowy widział swoja rolę jako osoby uczestniczącej w podjęciu uchwały o wykluczeniu Bogdana S., a później w rozpatrywaniu jego odwołania. Interesowało nas również stanowisko ZO, jak należało postąpić, jeżeli Bogdan S. widział myśliwych na polowaniu na bażanty bez psa. Czy zwrócić miał się z tym do walnego zgromadzenia i komisji rewizyjnej dopiero po sprawdzeniu, czy psa nie ma czasem w bagażniku samochodu? Albo gdy widział czterch obcych myśliwych w terenie, to ma ich wpierw wylegitymować z posiadanych odstrzałów? Ten sposób interpretowania przez ZO w Lublinie pomówienia zniechęca do jakiejkolwiek reakcji na zaobserwowane nieprawidłowości, bo trudno sobie wyobrazić, żeby szeregowy myśliwy przeprowadzał szczegółowe dochodzenie i zbierał dowody, żeby nie narazić się na zarzut pomówienia i wykluczenie z koła za "niekoleżeńskość".

W tym miejscu można byłoby sprawę zakończyć, tak jak pewnie kończyła się niejedna podobna sprawa członkostwa w kole osoby, której dla legalnego wykluczenia z koła postawiono zarzut "niekoleżeńskości" i ewentualnie tylko ponarzekać, że powołani do nadzoru nad przestrzeganiem prawa łowieckiego członkowie zarządów okręgowych nie zawsze kierują się prawem, czego przypadek Bogdana S. z Lublina byłby dobrym przykładem. Jednak opisana sprawa miała ciąg dalszy, przede wszystkim dzieki forum naszego portalu, na którym została opisana oraz dzięki interwencji dziennika "Łowiecki" w ZO w Lublinie i ZG PZŁ w Warszawie.

Okręgowa Rada Łowiecka PZŁ w Lublinie zajęła się w ramach nadzoru opisaną wyżej procedurą wykluczenia i uchyliła uchwałę ZO w sprawie utrzymania w mocy uchwały WZ KŁ Nr 9 w Lublinie oraz uchyliła uchwałę WZ tegoż koła o wykluczeniu Bogdana S. W swoim uzasadnieniu ORŁ podniosła wszystkie uchybienia tak koła Nr 9 jak i ZO PZŁ, czym naruszyły one zapisy statutu tego koła oraz statut PZŁ. To dobry znak, wskazujący, że wybrani przez zjazd okręgowy członkowie ORŁ w Lublinie potrafią zająć stanowisko zgodne z prawem łowieckim, czego nie można powiedzieć o zarządzie okręgowym i zarządzie KŁ Nr 9. W kole tym poluje dużo większa niż w innych kołach liczba prominentnych działaczy PZŁ, a właśnie z tego koła otrzymujemy przykład jak można wykorzystać statutowy zapis o "niekoleżeńskości", żeby pozbyć się kogoś, kto patrzy na ręce innm członkom koła.

Prezes koła, którego bardzo wysokie stanowisko na Uniwersytecie MCS w Lublinie powinno raczej skłaniać do umiaru i dystansu w sprawach jednak błahych, wykazał się wyjątkową małostkowością, żeby po roku czasu podnieść jako pomówienie fakt zgłoszenia na WZ koła, że był widziany na polowaniu na bażanty bez psa. Komisja rewizyjna, która badała ten zarzut po tamtym WZ, zadowoliła się oświadczeniem polujących, że pies był w bagażniku i to wystarczyło, żeby osobie, która przecież do bagażnika nie zaglądała postawić zarzut uzasadniający wykluczenie z koła. Warto by postawić pytanie krajowym i okręgowym działaczom PZŁ obecnym na walnym zgromadzeniu głosujacym wykluczenie Bogdana S., dlaczego swoim autorytetem nie stanęli po stronie prawa i nie zapobiegli kompromitującej koło decyzji skreślającej 23 letni dorobek w kole ich kolegi, tylko dlatego, że śmiał podnieść na WZ przypadki, z których prezes i łowczy mieli się tłumaczyć komisji rewizyjnej. Będziemy przyglądać sie dalszym losom Bogdana S. w kole Nr 9 i informować na bieżąco naszych czytelników, bo przecież nie można wykluczyć, że zarząd nie zniechęci się obecną porażką i już formalnie poprawnie przygotuje powtórne wykluczenie Bogdana S. z koła.

Oceniając pozytywnie decyzję ORŁ, pozostaje jednak pewien niedosyt w sprawie uczestnictwa łowczego okręgowego w rozpatrywaniu wykluczenia na walnym zgromadzeniu koła i w instancji odwoławczej. ORŁ zauważyła tylko, że ponieważ ZO utrzymał w mocy uchwałę WZ jednogłośnie 5 głosami, to brak głosu przewodniczącego ZO niczego by nie zmienił. Takim stanowiskiem można byłoby może przekonać myśliwych nie znających uwarunkowań ZO, w którym tylko jego przewodniczący jest etatowym pracownikiem PZŁ i wraz ze swoim biurem przygotowuje i referuje zarządowi okręgowemu stawiane sprawy, wskazując podstawy prawne dla takich, a nie innych decyzji. Pozostali członkowie ZO z jednej strony nie mają możliwości technicznych do całościowego badania spraw, ani nie muszą mieć przygotowania prawnego, a z drugiej mają prawo ufać rzetelności przygotowanych przez biuro zarządu prawnych podstaw głosowanych spraw. W tym wypadku zostali prawdopodobnie po prostu wyprowadzeni na manowce prawa łowieckiego.

A przecież to przede wszstkim od zarządu okręgowego należy oczekiwać nadzoru nad zgodnym z prawem działaniem zarządów i walnych zgromadzeń kół łowieckich. Tego obowiązku Zarzad Okręgowy w Lublinie i jego przewodniczący nie potrafili w sprawie Bogdana S. dotrzymać, czym przynieśli wstyd chyba nie tylko myśliwym polującym w tym okręgu. Biorąc zaś pod uwagę, że zatwierdzali wykluczenie członka z koła, w którym polują inni działacze okręgowi PZŁ, kładą cień również na nich, bo może powstać uzasadnione wrażenie, że w sprawie Bogdana S. istniała nieformalna zmowa, żeby się go z tego koła pozbyć. Jeżeli mamy ufać organom naszego Zrzeszenia, to przykład ZO w Lublinie podkopuje tę ufność i inne zarządy okręgowe powinny wziąść go sobie do serca, również w aspekcie jak ostrożny powinien być łowczy okręgowy, żeby nie móc mu zarzucić aktywnego podejmowania decyzji wobec członka Zrzeszenia równocześnie w I i II instancji.

Czy przykład Bogdana S. będzie nauką dla podobnych spraw pokaże życie i wyrażę tu chyba nie tylko swój własny pogląd, że pojęcie "niekoleżeńskości" powinno raz na zawsze zniknać ze statutu PZŁ. Tylko pisząc i mówiąc głośno o błędach popełnianych w zarządach okręgowych, możemy te błędy wyeliminować na przyszłość. Redakcja dziennika "Łowiecki" będzie podnosić podobne sprawy z innych okręgów, z którymi zwrócili się do nas nasi czytelnicy, bo czasem tylko tą drogą można naprawić zło, które stało się udziałem szeregowego członka naszego Zrzeszenia.




23-11-2005 07:28 Kulwap AD HUNTER ZNAJĄCY LUBLIN (OGLĄDANY W KRZYWYM ZWIERCIADLE)


Pobieznie czytając elaborat ANONIMA zauważyłem gołym okiem kilkanaście kłamst. Np.:
-Bogdan S. już po konsultacjach z Karolem Cichowskim łowczym okręgowym co trochę czasu trwało zredagował polecone doniesienie do ORŁ z datą 22 luty 2005 r a doręczył je w dniu 24 luty 2005 roku (stempel ZO w Lublinie na kopii doniesienia). Powiadomienie o zebraniu na którym planowane było jego skreślenie nosi datę 1 czerwca 2005 roku a więc przesłane musiało być po tej dacie do członków koła. Tak więc "HUNTERZNAJĄCY LUBLIN" mija się z prawdą i zapewne dlatego pragnie nie ujawniać swojego oblicza. Nie wykluczone, że jest sam utytłany w sprawy jakie dzieją się ostatnio w tym kole.
Następnym przykładem kłamstwa jest opisanie "zagarnięcia pieniędzy koła". Anonim wie, że za takie pomówienie grozi mu odpowiedzialność karna i jest to drugi powód pozostania w cieniu (co nie wyklucza, że jeszcze odpowie). Z ustalonych faktów potwierdza się fakt, iż Bogdan S. wyjechał do rodziny na wschodzie gdzie przebywał 1 miesiąc. Jak twierdzi jeden z członków KŁ 9 pieniądze zgodnie z wolą zarządu wpłacone były na lokatę załorzoną przez DWU członków zarządu zgodnie z zapisem statutu o wyrażaniu woli. Zapytany przez zarząd Bogdan S. gdzie jest kasa przypomniał kolegom okoliczności i wskazał zarówno bank jak i konto, którym jednoosobowo nie mógł dysponować.
Bzdury o strzelaniach, maiach itp. świadczą, że to ANONIM naoglądał się amerykańskich filmów a nie Piotr Gawlicki. Chyba, że HUNTER-ANONIM opiera swe doświadczenia na życiorysie nie Bogdana S. a innego prominnetnego członka swego koła uczestnika jednej z największych afer finansowych w Europie w latach 90-tych a aktualnie pełniącego eksponowane stanowiska w PZŁ. Podobnie z pracą Bogdana S. na AR w Lublinie, gdzie miał 2 godziny wykładów i 2 godziny ćwiczeń nie będąc pracownikiem etatowym a przacując na umowę zlecenie. Poczuwszy lepszą kasę na handlu tą pracę "olał" nie biorąc kolejnych zleceń.

Kwiatków takich w tym anonimie jest więcej a ponieważ zainspirował mnie on do zainteresowania się głębiej tymi sprawami (aktualnie prowadzę rozmowy z nobliwymi członkami KŁ nr 9 pragnąc przekazać czytelnikom ich zdanie lub jego brak w sprawie rozkwitającej afery) nie będę o nich pisał zachowując do większego opracowania dla czytelników forum.

Dla mnie zbyt buńczucznie i fałszywie brzmią w ustach anonima słowa o etyce łowieckiej, koleżeńskości itp. Taki wrażliwy człowiek nie zrobił nic w czasie gdy te skandaliczne zachowania miały miejsce! A co zrobił zarząd wówczas? Te lawiny słów świadczą raczej o tym, że jegomość jest z tej samej kliki a preparowanie oskarżeń pod adresem Bogdana S. przybiera gigantyczne rozmiary a autor bez wątpienia jest stroną konfliktu!

HUNTER ZNAJĄCY LUBLIN (z krzywego zwierciadła) tekst ten napisał według wzorców jakie zdobył w pracy z poprzedniej epoki gdzie anonimowość była jego podstawowym kryterium jak przykładowo milicjanta w socjalistycznej służbie.
22-11-2005 22:14 Piotr Gawlicki Chciałbym poinformować naszych czytelników, że komentarz nizej wpłynął do redakcji jako list czytelnika 3 listopada br. ale jako anonim. Anonimy z zasady powinny byc wyrzucane, ale poniewaź treść tego listu wskazywała, że autor przedstawia spojrzenie drugiej strony na członkostwo Bogdana S. w KŁ Nr 9 w Lublinie, wystosowałem pismo do zarządu tego koła z prośba o potwierdzenie, że fakty zawarte w tym liście są prawdziwe, obiecując przy tym, ze po takim potwierdzeniu, list zostanie opublikowany, bo przestanie być anonimem. Do dzisiaj odpowiedzi na to pismo od zarządu KŁ Nr 9 w Lublinie nie otrzymałem, ale jak przeczytać mozna było w dzisiejszym dzienniku "Łowiecki", na jutro zapowiadamy materiał o dalszych działanich zarządu tego koła. Najprawdopodobniej, zarząd, bądź któryś z członków tego zarządu, chciał otakiem wyprzedzić spodziewany na jutro materiał i skorzystał z możliwości dodania komentarza do mojego artykułu wyżej, robiąc to w dalszym ciągu anonimowo.
Koledzy z zarządu KŁ Nr 9 w Lublinie, jeżeli macie rację, to dlaczego występujecie anonimowo? Odwagi Wam brak, czy argumenty macie słabe?
22-11-2005 19:08 HunterZnającyLublin Bezprzykładne ataki prowadzone za pomocą Internetu przez Bogdana S. na Zarząd i poszczególnych członków Lubelskiego Towarzystwa Myśliwskiego Kola nr 9 w Lublinie zaczęły się w momencie, gdy otrzymał on pisemną wiadomość, iż na Walnym Zgromadzeniu członków Koła w maju 2005r jednym z punktów porządku dziennego będzie wniosek o wykluczenie go z Koła Nr9.
Na ataki te oparte na chorobliwych insynuacjach nikt z Koła nie odpowiedział, aby nie zniżać się do tego poziomu „dyskusji”.

Jednakże udział w tej żałosnej farsie redaktora Piotra Gawlickiego zmusza do zabrania głosu.
Pisząc w Internecie artykuł „Jak ZO i KŁ Nr 9 lekceważą prawo” zapomniał Pan, Panie redaktorze, że obowiązuje Pana rzetelność dziennikarska i odpowiedzialność za słowo. Polega to miedzy innymi na zapoznaniu się ze stanowiskiem, poglądami, oraz dowodami – drugiej strony. Odnosi się wiec wrażenie, że pisze Pan nie dla prawdy obiektywnej, ale po to żeby „zaistnieć” i może przy okazji „ozdobić” Kolo Nr 9, oraz Zarząd Okręgowy PZŁ! Najgorsze jednak w pańskim artykule jest to, że manipuluje Pan świadomie młodymi internautami lub sfrustrowanymi myśliwymi z innych Kół.

A oto jak Pańskie ustalenia mają się do faktów:
Bogdan S. był rzeczywiście skarbnikiem w Kole nr 9, ale nie „zrezygnował z funkcji, bo zaczął wyjeżdżać za granice” – jak Pan informuje, a został do tego zmuszony przez Zarząd Koła.
W pewnym momencie historii skarbnik Bogdan S. zniknął po prostu wraz z pieniędzmi Kola, przepadł – jak to mówią – jak kamień w wodę. Zarówno ówczesny Prezes, jak i Zarząd Koła nie wiedzieli, bo skąd, co się stało z nim i kasa. W końcu ustalono, że przywłaszczył on pieniądze Koła i wyjechał za granice (do byłego ZSRR). Członkowie Zarządu Koła chcieli niezwłocznie powiadomić prokuraturę, ale nieżyjący już Prezes, dla ratowania dobrego imienia Koła i uniknięcia skandalu wstrzymał się z powiadomieniem organów ścigania. Po blisko miesiącu Bogdan S. wrócił z zagranicy jakby nigdy nic zwrócił przywłaszczone pieniądze, ale za ten „wyczyn” został zmuszony do rezygnacji z funkcji skarbnika,(Co skwapliwie uczynił, aby nie pójść siedzieć, co wtedy było zupełnie realnie możliwe)
Przy okazji ustalono, że Bogdanowi S. zapachniała robota „cinkciarza”. Popadł w konflikty w pracy na Akademii Rolniczej, bo mu na niej nie zależało, w wyniku, czego został zwolniony. Odtąd Bogdan S. królował na targowisku na podzamczu w Lublinie handlując dewizami. Zaczął także systematycznie podróżować za granice, głownie na wschód (i tu Pan redaktor Gawlicki nie mija się z prawda).W celach handlowych (handlując Bóg wie, czym).W szczerych (jeszcze wtedy) rozmowach niektórymi z członków Koła Bogdan S. opowiadał o swoich przeżyciach; o kontaktach z handlarzami bronią (mógł podobno wszystko kupić!), O pracy przemytnika, a nawet o śmierci tragicznej kolegów „cinkciarzy”, którym pod pozorem transakcji bandyci strzelali w łeb i rabowali zielone.
Te przeżycia i środowisko, w którym się obracał musiały wywrzeć negatywny wpływ na jego psychikę. Bogdan S. z czasem stał się coraz bardziej konfliktowy i nieufny i rozpoczął wojnę „z wrogim” otoczeniem. (Miedzy innymi także ze spółdzielnia mieszkaniowa, do której należy).
Nic więc dziwnego, że nie potrafi on znaleźć miejsca i przyjaciół w Kole Nr 9. Jest, jak to się mówi, z innej bajki.

LTM Koło Nr9 w Lublinie to jedno z najstarszych Kół Łowieckich w Polsce. Na 75-lecie swego istnienia (dziś to już jest 80-lecie!) LTM otrzymało „ZŁOM” – najwyższe odznaczenie łowieckie, za zasługi dla łowiectwa polskiego. Koło wychowało wiele pokoleń myśliwych, których dewizą była zawsze ochrona ojczystej przyrody, przestrzeganie etyki i zwyczajów łowieckich, szacunek do kolegów, a szczególnie seniorów łowiectwa i wspólne przezywanie uroków polowania, czyli wypoczywanie i przebywanie w kulturalnej beztroskiej atmosferze. Myśliwi tego Koła od początku ”przygody z łowiectwem” wpojony mają także szacunek do upolowanej zwierzyny, jako do bliskiej nam części przyrody, po której pozyskaniu, oprócz łowieckiej satysfakcji, pozostaje także żal.
Koło Nr 9 – co tu dużo mówić – jest organizacją elitarną. Chodzi tu głównie o bardzo stare tradycje i związany z tym zaszczyt przynależności właśnie do tego Koła.
Skład personalny Koła – członkowie prawie wszystkich grup społecznych, ale głównie inteligencji, chociaż do Koła należą i rolnicy i pracownicy fizyczni. Nie mniej w Kole obowiązuje określony styl bycia; kultura codzienna jak i kultura łowiecka (np. używanie języka łowieckiego). Do tego wymogu ogromna większość myśliwych potrafi się harmonijnie przystosować, w ramach tzw. równania w górę. Przypadki takie jak Bogdan S. w całej historii Koła (jest od początku prowadzona jego kronika) należą na szczęście do rzadkości.
W kontekście powyższych informacji łatwiej będzie wytłumaczyć (głównie Panu redaktorowi Gawlickiemu), na czym polega zarzut „niekoleżeńskości” wobec Bogdana S., że da się to pojecie określić i że jest to wystarczająca podstawa do wyrzucenia z naszego Koła, którą przewiduje nasz statut.
Na Walnym Zgromadzeniu Koła w 2004r w czasie dyskusji nad sprawozdaniem Zarządu Bogdan S. zabrał głos i zaatakował prezesa oraz łowczego. Chodziło mu o 2 polowania indywidualne, w których uczestniczyli zaproszeni goście. W chamski i brutalny sposób, przybierając postawę inkwizytora, uniesionym głosem zaczął kolejno przesłuchiwać w/w Kolegów, zarzucając im wyimaginowane naruszenie regulaminu polowań i prawa łowieckiego, a nawet oszustwo.
Zaatakowani przeżywając uczucie znieważenia i krzywdy, na swoja obronę mogli tylko w tym momencie zaprzeczyć.
Wywołało to niesmak i oburzenie Kolegów, którzy zapytywali Bogdana S., dlaczego mając tak poważne zarzuty nie powiadomił rzecznika dyscyplinarnego PZŁ. S. nie potrafił tego wytłumaczyć, ale było jasne dla wszystkich zebranych, że celem jego wystąpienia było publiczne obrzucenie błotem prezesa i łowczego (jak się domyślano przez zemstę za nie przyjęcie do Koła protegowanego przez niego stażysty).
Zebrani spontanicznie zapowiedzieli, że jeśli zarzuty S. się nie potwierdzą, na następnym „Walnym” wystąpią o wykluczenie go z Kola Nr9.
Komisja Rewizyjna, do której dotarły sformułowane przez Bogdana S. zarzuty, przeprowadziła postępowanie wyjaśniające i na podstawie zebranych dowodów, nie stwierdziła jakiegokolwiek naruszenia prawa i etyki łowieckiej przez zainteresowanych kolegów.
W międzyczasie S. nie okazał najmniejszej skruchy, a pewny swojej bezkarności poszukiwał „haków” na Zarząd i kolegów.
Następny „występ” Bogdana S. ostatecznie przepełnił miarę.
Zimą, podczas polowania na zające, Bogdan S. uczynił prowadzącemu polowanie, karczemną awanturę za to, że zwolnił od chodzenia w nagance dwóch myśliwych – 80 letniego seniora Koła i swojego ojca, również starszego myśliwego, o którym było wiadomo, że jest śmiertelnie chory na raka (zmarł kilka tygodni potem).
Wykrzykiwał: „jeśli ktoś jest chory to niech siedzi w domu, a nie jeździ na polowanie!”
Podobno chory na raka Kolega do śmierci miał żal i wypominał ten incydent.
Wszyscy obecni na polowaniu byli do głębi poruszeni i oburzeni wyjątkowym chamstwem i bezdusznością Bogdana S.!
Rozjuszony S. na tym samym polowaniu zaczął szczuć swoim psem myśliwskim strzelonego przez siebie zająca. Na uwagi prowadzącego polowanie, że pies niszczy tusze zająca i że tak nie można, odpowiedział że on szkoli psa, a zresztą to jego zając i nic nikomu do tego. Wpadł przy tym w jakąś furię, wymachiwał bronią oraz kopał swojego psa.
Prowadzący polowanie oświadczył potem, że niezręcznie mu było z uwag na ojca, wykluczać S. z polowania, aby nie być posadzonym o stronniczość. Potem po prostu się bał, aby rozeźlony S. mający w rękach broń, nie uczynił czegoś strasznego. Wszyscy obecni na tym polowaniu mieli poczucie zagrożenia i odnieśli wrażenie, że maja do czynienia ciężkim psychopatą.
Wydarzenie to ostatecznie zadecydowało, że Zarząd w oparciu o obowiązujący statut Koła wystąpił o wykluczenie Badana S. z Koła NR 9, co nastąpiło w dniu. 05.2005r
Mając na uwadze fakt, że S. doskonale wiedział, jakie koledzy czynią mu zarzuty, nie przedstawiono mu ich na piśmie, oraz nie wezwano go na posiedzenie Zarządu przed Walnym Zgromadzeniem celem złożenia wyjaśnień. Stało się to potem podstawą do uchylenia uchwały Walnego Zgromadzenia Koła Nr9 o wykluczeniu z Koła Bogdana S.,
Przez Radę Okręgową PZŁ w Lublinie – z przyczyn wyłącznie formalno – prawnych.
Wśród steku kłamstw i pomówień, które Bogdan S. skierował na kolegów z Koła, jedna sprawa rzeczywiście znalazła potwierdzenie. Dotyczyła ona nielegalnego pozyskania 3 dzików, podczas polowania na lisy. Sprawa ta równolegle z ustaleniami Bogdana S. dotarła do wiadomości Zarządu Koła, który niezwłocznie sprawców nielegalnego odstrzału ukarał.
Wnioski red. Gawlickiego idą jeszcze dalej, on stara się udowodnić w swoim artykule, że kilkudziesięciu mężczyzn, powszechnie szanowanych w tym mieście, w różnym wieku, na różnych stanowiskach i z różnych środowisk sprzysięgło się przeciwko „jedynemu sprawiedliwemu”, (którego sylwetkę przedstawiłem na wstępie).
To już zakrawa na paranoje Panie redaktorze. Naoglądał się pan w TV – Komisji Śledczych czy westernów?
Należy przypuszczać, że mimo uchylenia uchwały „Walnego” (z przyczyn formalno – prawnych”), członkowie Koła Nr9 nie zgodzą się na powrót Bogdana S., i na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Koła, ponownie przegłosują jego wykluczenie. Tym razem z zachowaniem wszelkich wymogów proceduralnych!
Niech się Pan nie sili Panie redaktorze na dalszą polemikę w tej sprawie, bo odpowiedzi nie będzie.
Na koniec należałoby się jeszcze poważnie zastanowić, czy nie byłoby słuszne wystąpienie do prokuratury Rejonowej w Lublinie (z powiadomieniem również selekcji pozwoleń na broń KWP) o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego i ustalenie, czy myśliwy Bogdan S. spełnia wymogi zdrowotne konieczne do posiadania broni palnej (chodzi o aktualne badanie psychologiczne i psychiatryczne).

Bo chociaż słowa potrafią również dotkliwie ranić, z bronią naprawdę nie ma żartów!
„Hunter znający Lublin”
15-10-2005 16:42 saampek Sam byłem kiedyś skreślony z listy członków koła i przywrócony po 4 latach szarpaniny do szczebla Zarządu Głownego
Procedury i statut są tak pokrętne aby "Władza " mogła nimi żonglować zależnie od sytuacji (czytaj osoby) ,której zdarzenie dotyczy.
Bo cóż to za treść zapisu "niekoleżeństwo" ( trudno być kolegą kłusownika nawet gdy jest członkiem zarządu)
Cóż to za zapis "rozpatrzyć sprawę w możliwie najbiższym terminie" ITP !!!!!!!!!!!!!
W kolejnych statutach tego typu sformuowania powracają jak bumerang.

W pierwszej chwili nasunęła mi się myśl aby o takich sprawach interweniować bezpośrednio u miłościwie nam panującego nowego Przewodniczącego Związku w związku z jego licznymi wypowiedziami o jawności i demokratyzacji życia związkowego.

Wczoraj spotkałem kolegę z sąsiedniego koła Orla Jucha z Ełku gdzie kol.Czepułkowski będąc członkiem koła biorąc udział w wz koła został zapytany przez prowadzącego jako wyrocznia prawna.
Sprawa dotyczyła wniosku o wykluczenie kolegi z koła czym miało się zająć walne (powodem było zgłoszenie skłusowania dzika przez strażnika łowieckiego co po dochodzeniu okazało się "nieprawdziwym pomówieniem skrajną niekoleżeńskością")
W związku z tym,że Zarząd nie umieścił sprawy skreślenia w porządku obrad Zarząd zaproponował,że sprawa może być rozpatrzona na następnym wz ,czyli za rok.
Do tego czasu donosiciel będzie zawieszony. Kol.Czepułkowski wyraził pogląd że jest to właściwe rozwiązanie i dopiero interwencja kilku kolegów z sali i przedstawienie zapisów statutu spowodowało acz niechętnie zmianę stanowiska Zarządu.

Teraz wcześniej proponowane pytanie "co Pan na to Panie przewodniczący uważam skrajnie naiwne.
sampek
08-10-2005 21:37 UR0 Co może pomyśleć myśliwy rozpoczynający swoją łowiecką przygodę po przeczytaniu tego i podobnych treści? Pomyśli sobie, że bez "krakania" nie będzie mógł sie spełnić. Prominenci, członkowie organów okręgowych, znane autorytety uczelni wyższych - co to obecnie oznacza, kto kim jest i po co? Te określenia nic nieznaczą, umierają w kosmicznym tempie. Kto ma i będzie miał niedopuszczać do takich sytuacji teraz i w przyszłości? Przewija się setki pytań. Ludzie, którzy piętnują zło, są sami piętnowani, w dodatku przez "KOLEGÓW", od których oczekują pomocy i wsparcia, wręcz natychmiastowego działania, bardzo prostego.
Co to za koledzy, którzy ślubowali ...."Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuję uroczyście przestrzegać sumiennie praw łowieckich, postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej, zachowywać tradycje polskiego łowiectwa, chronić przyrodę ojczystą, dbać o dobre imię łowiectwa i godność polskiego myśliwego."
"Na chwałę polskiego łowiectwa, bądź prawym myśliwym, niech ci Bór darzy." ... nie reagują właściwie, zgodnie z prawem i własnym sumieniem. Ponadto jeszcze nazywają się "prominentami"... - popłuczyny nie są w łowiectwie nikomu potrzebne!
Darz Bór

08-10-2005 10:30 kominek Standardowa procedura władz koła aby pozbyć się niewygodnych usiłujących przestrzegać Prawo Łowieckie kolegów. Polowania zbiorowe na dziki w lutym to znana procedura z innego koła. Jak sprawa wyszła na jaw to wypisano trzy odstrzały indywidualne i po sprawie. Nikt nie zawracał sobie głowy takimi drobnostkami jak to, że trzy kolejne odstrzały, ci trzej myśliwi byli w jednym miejscu na polowaniu, w tym samym dniu i każdy strzelił dzika.( Faktycznie to jeden zrobił trypleta), no ale to był członek ZO.
08-10-2005 01:03 Wiesław Nitka W takich przypadkach powinien natychmiast zostac odwołany ZO . Zarząd Okręgowy powinien stać na straży praw członka a nie wykorzystywać znajomości klanowe do eliminacji niewygodnych członków. Takie działanie jest działaniem czysto mafijnym gdzie wykorzystuje się znajomości ZK-ZO. To jakiś absurd aby osoba skreślająca kogoś w niższej instancji później decydowała o jego losie w drugiej. Z opisanej sytuacji widzę że część członków PZŁ nie wie co to znaczy koleżeńskość. To powinno być nieujmowane w żadne ramy bo po prostu to się nie da ująć. Albo ktoś jest koleżeński albo nie. Jeśli jest to chętnie się z nim spotykam, poluję itd. To są cechy często wrodzone człowieka zatem nikt nie zmusza by ktoś musiał się z kimś przyjażnić. Jak to mówią- jeden woli teściową drugi żonę (tych pierwszych jest mniej HEHE). Tak więc może dla prezesa był niekoleżeński ale dla większości dających mu stanowisko skarbnika pewno był. Zgadzam się z opinią, że formułowanie koleżeńskości powinno być ze statutu wykreślone. Członek bowiem sam powinien dążyć do tego by być lubianym a nie do tego przymuszanym. Drogą obraną przez prezesa Kł dojdziemy do definicji że członek koleżeński to ten kto wchodzi prezesowi w ...... .
Największym nieszczęściem naszego związku jest ciche przyzwolenie na tworzenie klanów władzy . My członkowie często boimy się wypowiedzieć na dany temat niekiedy niewygodny dla naszych " elit " ale jeżeli cokolwiek chcemy zmienić by nasz związek przypominał ten znany z czsów międzywojennych lub krótko powojennych musimy stawić czoła tym którzy praktykują metody czysto UB-eckie do realizacji swoich haniebnych celów. PZŁ nie może być traktowany jak prywatny folwark bo jest ZRZESZENIEM ludzi, którzy chcą po prostu mieć kontakt z przyrodą i regulować jej zasoby. A jeżeli osoby na stanowiskach w naszym związku nie wypełniają lub co gorsza łamią przepisy i to za nasze pieniądze składane na utrzymanie związku to niestety stanowisko i pensyjka papa. Jeżeli będą się powtarzać takie sytuacje to myślę że realnym staje się podział naszego związku lub utworzenie równoległej organizacji łowieckiej.
07-10-2005 13:07 Kulwap Ten materiał jest dla mnie synonimem pewnej ewolucji w związku. Identyczna sytuacja w tym samym okręgu przed kilku laty mająca miejsce w Kole Łowieckim nr 8 „Łoś” w Lublinie spotkała się z wyjątkowo silnym poparciem władz okręgowych. W „wybielaniu” nieprawidłowości w działalności gospodarczej koła wzięły udział nobilitowani działacze jak. ORD Bogdan P. osobiście podpisując fałszywe dokumenty dla zatarcia śladów przekrętów polegających na strzelaniu dzików na jednym obwodzie a ponieważ plan był wykonany zapisywaniu ich na innym oddalonym o 120 km. obwodzie. Podobnie jak Bogdana S. potraktowano mnie wskazującego na nieprawidłowości choćby takie, jak strzelanie dzika przez łowczego i nie wpisywanie go do planu.
Ówczesne władze okręgowe nie były w stanie zrobić porządku w tym kole i smród o środowisko niesie się daleko w Polskę i niósł będzie jeszcze przez parę kadencji bo bezkarni autorzy kolejnych afer działają z coraz większym tupetem. Władze okręgowe wraz z rzecznikami użyli wszelkich wpływów dla ukręcenia sprawie łba. Tak wówczas pojmowano dbałość o dobre imię związku.

Dobrze, że w okręgu zmieniło się na tyle, że nauczkę otrzymali tacy sami bezwzględni działacze sądzący, że im wszystko wolno. Mam nadzieję, że pokazująca zdrowy rozsądek Okręgowa Rada Łowiecka nie poprzestanie na tej jednej bardzo zdaniem środowiska a także wielu członków LTM prawidłowej decyzji. Mam nadzieję, że stać ją na wyciągnięcie wniosków z faktu, że w zarządzie okręgowym nie ma ani jednej osoby, która zauważyłaby skandaliczne naruszenia wielu przepisów statutowych w procedurze wykluczania Bogdana S. jak też ani jedna osoba z tego zarządu nie potrafiła uznać prawa członka koła do zgłaszania uwag o pracy zarządu koła co każdy członek ma zagwarantowane statutem. Środowisko zbulwersowane jest nadal faktem, że koła, w których najwięcej jest afer personalnych, wykluczeń, przekrętów i draństw gospodarzą na najbliżej położonych i najbogatszych obwodach. Skandalicznym wręcz przykładem jest tutaj koło „łoś” o którym najgłośniej w kraju jest od KILKUNASTU jeśli nie kilkudziesięciu lat. Jak dotychczas władze okręgowe nie potrafiły znaleźć skutecznej metody na uspokojenie kilku zaledwie rozrabiaczy. Co najwyżej udzielały wsparcia pozytywnie opiniując koło mimo posiadanych protokołów KR stwierdzających malwersacje, kradzieże, przestępstwa łowieckie. Dziwnym także jest to, że „afery” te są autorstwa ciągle tego samego środowiska i zasadniczo tych samych osób.

Aktualne, trochę odświeżone władze zaczynają jak widać wyciągać wnioski, iż metoda „ukręcania łbów” i metoda „wywalania na zbity pysk” przynosi bardzo szkodliwe dla związku skutki. Może wreszcie metoda wyciągania prawidłowych umocowanych statutowo konsekwencji w stosunku do kół, które nie potrafią pracować w atmosferze wzajemnego zrozumienia i tolerancji dla różnych postaw zaczną ponosić skutki takiego postępowania. Jeśli tzw. demokracja często niedoinformowana i manipulowana przez obdarzony zaufaniem „z urzędu” będąca jedynym zazwyczaj źródłem informacji nie potrafi zrobić sobie porządku i uspokoić sprawy wewnątrz koła to nie ma prawa być nagradzana wielką ilością bogatych i bliskich obwodów, licznymi odznaczeniami łowieckimi itp. O ile wogóle takie koło ma prawo istnieć....

Mam nadzieję, że i w lubelskim zacznie kiedyś być normalnie i spokojnie.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.