|
autor: Janusz Kibic 04-11-2025
Czy sądownictwo dyscyplinarni PZŁ to porażka?
|
W KŁ Nr 45 "Myśliwiec" w Biskupicach, okręg Piła, członkiem jest Jan Januszkiewicz, który na swoje nieszczęście wiele czasu, z różnych powodów, spędza w Niemczech. Zarząd koła i pewnie większa część członków, "Niemca" nie bardzo toleruje, co powoduje spięcia i próby jego szykanowania. Prześledźmy jedną sprawę z roku 2019, bo na jej tle można poznać poziom działania i przygotowanie prawnicze sądownictwa dyscyplinarnego, w tym okręgowych rzeczników dyscyplinarnych PZŁ i to z dwóch okręgów.
W dniu 10 stycznia 2019 roku Jan Januszkiewicz polował indywidualnie po wpisaniu się do książki ewidencji, kończąc polowanie następnego dnia rano. W oba te dni, do miejsca wykonywania przez niego polowania dopisali się myśliwi nie mający jego zgody na polowanie w tym samym miejscu.
Jan Januszkiewicz rozpoczął polowanie na sektorze 14b wraz z dwójką innych myśliwych, z którymi uzgodnione było wspólne polowanie w tym sektorze. Na tym samym sektorze miał ochotę zapolować tego dnia również Hubert M., a widząc, że wpisani są tam już trzej myśliwi, do dwóch z nich, w tym do Jana Januszkiewicza, wysłał SMS z pytaniem, czy nie mają nic przeciwko, że on również będzie polował na tym sektorze. Żaden z polujących na ten SMS nie odpowiedział, więc zgody nie wydał, a mimo tego Hubert M. wpisał się również na ten sektor.
Podobna sytuacja miała miejsce następnego dnia rano. W miejscu, gdzie poprzedniego dnia wpisał się Jan Januszkiewicz i do 6:00 rano się nie wypisał, dopisał się do niego Aleksander W. na czas od 6:00 do 9:00. Jan Januszkiewicz jadąc rano samochodem przez ten sektor, spotkał Aleksandra W., który próbował wyjaśnić, skąd się tu znalazł bez zgody wcześniej tu wpisanego, a rozmowa z oczywistych względów na pewno nie była miła. Tłumaczył się tym, że od 3 dni nie mógł się z nim skontaktować, a w przeddzień polowania, nie mając zgody na dopisanie się do sektora 14b, wysłał do Jana Januszkiewicza SMS, w którym po prostu zakomunikował, że też będzie polował na tym sektorze.
Ponieważ wiadomo, że najlepsza obroną jest atak, Aleksander W. złożył w zarządzie koła pismo oskarżające Jana Januszkiewicza o blokowanie łowiska i niekoleżeńskie zachowanie, sam nie widząc w swoim postępowaniu niczego nagannego. Więcej, napisał w nim, że ..."miał na uwadze fakt wpłynięcia na koleżeńskie zdyscyplinowanie danego myśliwego"..., czyli Jana Januszkiewicza, co chyba należy rozumieć, że "Niemiec" ma koleżeński obowiązek wyrażać zgodę na dopisanie się innych myśliwych w miejsce, gdzie sam poluje, a szczególnie Aleksandrowi W.
Zarząd koła pismo Aleksandra W. przesłał do Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego w Pile. Trafiło tam również przez zarząd pismo Jana Januszkiewicza, informujące o nieprawidłowościach w dniu 10 i 11 stycznia, wpisania się Huberta M. i Aleksandra W. na zajęte łowisko bez zgody polującego tam Jana Januszkiewicza.
Sprawa trafiła do Z-cy ORD w Pile postanowienie Zbigniewa Sztynyka, który po 4 miesiącach wydał postanowienie umarzające postępowanie, nie znajdując w działaniach Huberta M. i Aleksandra W. niczego, co miałoby świadczyć, że ich postępowanie nosiło znamiona przewinienia łowieckiego. Zapisujcie się drodzy czytelnicy na zajęte przez innych myśliwych łowiska i wystarczy, że macie w telefonie SMS wysłany do tego, co wcześniej się zapisał w to samo miejsce, a możecie bez jego zgody polować i postępowanie dyscyplinarne wam nie grozi, bo przecież niekoleżeński jest ten, kto Wam zgody nie wydał.
Jan Januszkiewicz złożył skargę na powyższe postanowienie ORD do Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego, gdzie otrzymał ją do rozpatrzenia Z-ca GRD Michał Przepierski, który w grudniu 2019 roku uchylił postanowienie Zbigniewa Sztynyka i przekazał sprawę do prowadzenia przez Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego w Bydgoszczy. Tu sprawa trafiła do Z-cy ORD Edwarda Dobrowolskiego, który potrzebował roku, żeby zakończyć postępowanie w dniu 15.12.2020, wydając postanowienie powtórnie umarzające postępowanie, a uzasadnienie do tego umorzenia rozpoczął zdaniem jak niżej.
"Bezspornym jest fakt, że koledzy Aleksander W. i Hubert M. w dniu 10.01.209r. i 11.01.2019r. wykonując polowanie w miejscu gdzie wcześniej w książce ewidencji wpisany był Jan Januszkiewicz naruszyli § 23 ust.4 z dnia 22 września 2010 r. zmieniające Rozporządzenie w sprawie warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, stanowiące, że w miejscach wskazanych jako miejsce wykonywania polowania nie może w tym samym czasie, bez zgody myśliwego wykonującego polowanie w tym miejscu, polować inny myśliwy"
Nie można polować bez zgody, jak więc Edwarda Dobrowolskiego wykręcił kota ogonem, że nie znalazł w postępowaniu Aleksandra W. i Huberta M. niczego nagannego i postępowanie umorzył?
Odpowiedź jest prosta, wymyślił, jak to bardzo często robią osoby funkcyjne w PZŁ, nieistniejące prawo, zwane potocznie 'powielaczowym'. Otóż stwierdził, że dokonał ..."ponownej analizy stanu prawnego wynikającego z Rozporządzenia"...przywołanego wyżej i doszedł do wniosku, że Minister 10 września 2019 r. uchylił § 23 ust. 4 tego Rozporządzenia, przez co ..."w świetle obowiązującego prawa, wobec braku konieczności uzyskania zgody innego myśliwego"... Aleksander W. i Hubert M. nie popełnili przewinienia łowieckiego.
Dawno takiej bzdury nie czytałem, ponieważ obowiązujące wówczas i obowiązujące do dzisiaj prawo, zapisane w Art. 42b ust. 1c ustawy 'Prawo łowieckie', jednoznacznie stanowi, że:
1c. W miejscu wskazanym w książce ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym jako miejsce wykonywania polowania indywidualnego nie może w tym samym czasie polować inny myśliwy, bez zgody myśliwego wykonującego polowanie w tym miejscu.
Minister Środowiska rzeczywiście we wrześniu 2019 r. wykreślił § 23 ust. 4 z Rozporządzenia, o którym wyżej, ale nie dlatego, żeby nie trzeba było pytać o zgodę myśliwego na polowanie w miejscu, gdzie samemu chce się polować, ale dlatego, że od dnia 1 kwietnia 2018 roku, zapis § 23 ust. 4 z Rozporządzenia MŚ dublował Art. 42b ust.1c ustawy 'Prawo łowieckie'.
Edward Dobrowolski nie zauważył też, że 10 i 11 stycznia 2019 roku obowiązywały oba przepisy prawne, czyli § 23 ust. 4 z Rozporządzenia i Art. 42b ust.1c ustawy, a więc Aleksander W. i Hubert M. swoim działaniem opisanym przez rzecznika popełnili przewinienie łowieckie naruszając tak ustawę jak i rozporządzenie MŚ i powinni byli zostać oskarżeni przed sądem łowieckim, a nie uwolnieni z zarzutu popełnienia przewinienia dyscyplinarnego.
Można się zastanawiać, jak to możliwe, żeby w oczywistej dla każdego sprawie, rzecznicy dyscyplinarni, jeden w Pile, a drugi w Bydgoszczy, działali wbrew obowiązującym przepisom. Dla każdej logicznie myślącej osoby mogą być tego dwie przyczyny. Albo znajomość prawa łowieckiego tych rzeczników jest kompromitująca, o wiele mniejsza niż szeregowego członka PZŁ, albo świadomie działali oni wbrew prawu, zamiatając sprawę pod dywan, żeby "Niemiec" nie podskakiwał ani zarządowi koła, ani ZO PZŁ.
Ale może były inne tego powody? Rok 2019 to w PZŁ czasy, kiedy nadzór nad Związkiem objął PiS/SP. Czyżby polityczne naciski kazały Aleksandra W. i Huberta M. uznać za niewinnych, a Zbigniew Sztynyk i Edward Dobrowolski podporządkowali się woli swoich mocodawców? Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież PZŁ jest zrzeszeniem państwowym, a rządzi w nim aktualne kierownictwo MKiŚ i organa PZŁ są ich woli całkowicie podporządkowane. Zamiatanie pod dywan lub wymyślanie prawa "powielaczowego" było przecież przez 72 lata istnienie PZŁ sposobem nadzoru nad kołami i trzymania za gardło szeregowych członków masy składkowej.
Od roku 2019 minęło już 6 lat, krajem rządzi inna koalicja, a nadzór nad PZŁ sprawują obecnie politycy Polski 2050. Likwidacja układów po PiS-owskich była jedną z obietnic wyborczych zwycięzców z 2023 roku. Jak to wpłynęło na osadę funkcji rzeczników dyscyplinarnych w Pile i Bydgoszczy?
Tak jak zawsze w PZŁ, stanowisk raz zdobytych trzymamy się jak najdłużej. W obu tych okręgach na liście rzeczników dyscyplinarnych figurują obecnie i Zbigniew Sztynyk i Edward Dobrowolski. Ludzi sprawdzonych, nie odwołuje się z takich stanowisk.
Postanowienie wydane przez Edwarda Dobrowolskiego teoretycznie nie zamknęło sprawy, bo zgodnie z § 16 Regulaminem Sądów Łowieckich i Rzeczników Dyscyplinarnych PZŁ, strony postępowania mogą się odwołać do sądu łowieckiego od ostatecznych postanowień rzeczników dyscyplinarnych, o czym rzecznik poinformował w swoim postanowieniu. Jan Januszkiewicz tak zrobił i odwołał się do Okręgowego Sądu Łowieckiego w Bydgoszczy. Jak można się domyślić, OSŁ oddalił odwołanie stwierdzając, że Jan Januszkiewicz nie jest stroną postępowania. Takimi są tylko Aleksander W. i Hubert M. oraz rzecznik. A Jan Januszkiewicz pokrzywdzony przez obu tych myśliwych już praw nie ma żadnych? W sądzie powszechnym by miał, ale Regulamin SŁ i RD takiej możliwości pokrzywdzonemu nie daje.
Oto właśnie jest łowiecki wymiar sprawiedliwości, że oskarżani mają prawa, których pokrzywdzonym się odmawia. Przypomnę też czytelnikom, że sądy łowieckie i rzecznicy dyscyplinarni przez dziesięciolecia czasów komuny i przez 25 lat wolnej Polski działali bez podstawy ustawowej, czyli wbrew Konstytucji RP, ale głosy tych, którzy to podnosili były lekceważone. Dopiero Trybunał Konstytucyjny w roku 2012 zwrócił na to uwagę, a ustawodawca w dwa lata później zmienił zapisy ustawowe, tworząc legalną podstawę do działalności sądów i rzeczników dyscyplinarnych PZŁ, co oznacza to, że dopiero od 11 lat można mówić o legalności postępowań dyscyplinarnych w PZŁ. Może nie wszystkie osoby w organach dyscyplinarnych mają tego świadomość i ciągle jeszcze tkwią w przeświadczeniu mającym korzenie w klasycznym stwierdzeniu, że "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie" (Sami swoi, 1967 r.).
(PS - Gdyby czytelnikom po przeczytaniu powyższego artykułu skojarzyły się ich własne lub kolegów podobne sprawy, w których działania rzeczników lub sądów łowieckich odbiegały od obowiązującego prawa, to proszę o przysłanie redakcji dziennika dokumentów z takich postępowań, a upublicznimy je na naszych łamach.) |
|
|
|
|  |

| 04-11-2025 14:06 | Artur Jesionowicz | Dla przypomnienia:
https://lowiectwookiemartura.blogspot.com/2016/09/sadownictwo-owieckie.html
Zacytuję sam siebie:
Sądy łowieckie, Główny Sąd Łowiecki, postępowania przed sądami łowieckimi, sędziowie łowieccy w togach, nieokreślenie pojęcia łowieckiego deliktu dyscyplinarnego, zawieszanie myśliwym przez sądy łowieckie możliwości korzystania przez nich z państwowych uprawnień do wykonywania polowania, straszenie świadków odpowiedzialnością karną(!!!) za „zeznanie nieprawdy lub zatajenie prawdy”, nawet wielotysięczne koszty postępowań ponoszone przez ukaranych, aż w końcu możliwość stosowania do postępowań przed sądami łowieckimi Kodeksu postępowania karnego – to wszystko woła o pomstę do nieba, a przynajmniej zmusza do smutnych refleksji:
W jakim kraju żyjemy? Czy to aby na pewno nie Kuba lub Białoruś?
Teraz dodam:
W dodatku zgotował nam PZŁ w ostatnim roku instytucję Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego... DUBLERA :-), w roli głównej z mec. Łukaszem Urbańskim. Boki zrywać. Oczywiście ze śmiechu :-)
|
| |