|
autor: Stanisław Pawluk30-03-2006 Tomasza Rappe łowieckie doświadczenia
|
Tomasz Rappe jest wieloletnim członkiem PZŁ i Koła Łowieckiego „Dąbrowa”. Pełnił różne funkcje w zarządzie tego koła i we władzach okręgowych. Posiada kilka odznaczeń łowieckich. Mimo zasług i wieloletniej nienagannej pracy w Związku, zarząd koła określa go jako „niekoleżeńskiego”. Stał się nim w bardzo krótkim okresie czasu i na tej podstawie skreślono go z listy członków koła. Decyzję Walnego Zgromadzenia koła utrzymał Zarząd Okręgowy PZŁ w Białej Podlaskiej.
W tej sytuacji Tomasz Rappe wniósł pozew do Sądu Okręgowego w Lublinie, gdzie pod sygn. akt I C- 106/06 w dniu 27 marca 2006 rozpoczęła się rozprawa.
Przeglądam chudziutkie akta sprawy. Kilkustronicowy pozew i załączniki: powiadomienie o nadzwyczajnym walnym, prośba zainteresowanego o wgląd w dokumentację, pismo do zarządu... niewiele tego. Treść tych dokumentów ujawnia jednak cały ogrom nabrzmiałych problemów, braku tolerancji dla różnych postaw, kłamstwa, wrogość i typową dla konfliktów w wielu kołach cechę: zniszczyć go, bo miał inne krytyczne zdanie niż WŁADZA czyli majestat ZARZĄDU! Jak w innych opisywanych, także i na forum www.lowiecki.pl przypadkach konfliktów, zauważa się pewien niszczący Związek schemat: członek ośmiela się zauważyć nieprawidłowości i ma czelność głośno o tym powiedzieć, a dotknięty wytykiem podejmuje działania niszczące krytykanta, poprzez wykorzystanie statutowego mechanizmu "niekoleżeńskości" i utraty walorów etyczno-moralnych. Bodajże najnieszczęśliwszy i zarazem najbardziej destrukcyjny dla postrzegania Związku w społeczeństwie zapis jego statutu.
Zawsze za taką sprawą idą lawiny donosów, pomówień i wciągania coraz to szerszej grupy ludzi do konfliktu. Rozprzestrzenia się ten konflikt bardziej od ptasiej grypy, obejmując także osoby z łowiectwem bezpośrednio nie związane, wywołując nieprzychylne postrzeganie myśliwych w społeczeństwie. Do działań zarządu koła wciągany jest zarząd okręgowy, który zazwyczaj staje po stronie zarządu koła przeciwko szaremu członkowi. Bo tak najłatwiej. Zaszczuty członek, izolowany jest od dokumentów, wśród pozostałych członków robi się działania propagandowe, a mając w ręku bat w postaci zaszeregowania do grupki potępionych i marchewkę w postaci odstrzałów, szybko okazuje się, że znajduje się odpowiednie grono klakierów popierających "jedynie słuszną" linię prezesa.
We wniosku o skreślenie Tomasza Rappe z listy członków czytamy:
..."Kol. Tomasz Rappe dokonał czynów niegodnych myśliwego w postaci donosów na kolegów myśliwych z naszego koła. Rozpowszechnił nieprawdziwe informacje o kolegach, a w szczególności o członkach zarządu, pomimo posiadania wiedzy, że są one nieprawdziwe. Rozpowszechniał nieprawdziwe informacje o Łowczym Okręgowym i prezesie ORŁ. Zdaniem wnioskodawców utracił walory etyczno-moralne do członkostwa w kole".
***
Na rozprawę przybyli: Tomasz Rappe jako powód, a ze strony pozwanej: Antoni Sacharuk - prezes Koła Łowieckiego „Dąbrowa” i Roman Laszuk - przewodniczący Zarządu Okręgowego w Białej Podlaskiej. Obie te instytucje z adwokatem, którego nazwisko w trakcie rozprawy nie padło.
Pierwszy zeznawał Tomasz Rappe. Opowiadał o tym, jak na 14 dni, a nie na statutem określone 21 przed planowanym nadzwyczajnym zebraniem, otrzymał zawiadomienie o porządku obrad z przewidzianym skreśleniem go z listy członków. Zebranie to miało być zwołane na prośbę 18 członków koła. Stwierdził, że ani wcześniej ani w trakcie zebrania nie postawiono mu żadnych zarzutów. Padały jedynie niedookreślone stwierdzenia, że pisał donosy na kolegów i zarząd koła, ale na kogo konkretnie i do jakich instytucji nie mówiono. Stwierdza także, że 'nagonka' zorganizowana została w ramach odwetu za żądanie usunięcia mających miejsce nieprawidłowości w działalności koła. Opisuje jak zarząd koła nie udostępnił mu żadnych dokumentów w jego sprawie, nie pokazał listy członków żądających nadzwyczajnego zebrania. Pozbawiono go jakiejkolwiek możliwości obrony przed bezpodstawnymi zarzutami. Nie spełniono także statutowego obowiązku wysłuchania go przed podjęciem w jego sprawie uchwał ani w zarządzie koła, ani w zarządzie okręgowym. Mówił, że w trakcie obrad walnego zgromadzenia jego wypowiedzi tłumione były gwizdami i tupaniem przez kilku 'kolegów', którzy z racji dotknięcia ich wytykami o nieprawidłowościach, w ten sposób solidaryzowali się z prezesem koła.
Na pytania sędziego czy składał jakieś doniesienia odpowiada, że jako przewodniczący komisji rewizyjnej zameldował o odstrzeleniu dzika przy pomocy amunicji niedozwolonej (loftkami) przez jednego z myśliwych. Podnosił także inne nieprawidłowości.
Po zebraniu, na którym skreślono go z listy członków ,Tomasz Rappe zwrócił się do Zarządu Okręgowego w Białej Podlaskiej o udostępnienie statutu koła. Roman Laszuk, łowczy okregowy, odmówił okazanie tego dokumentu stwierdzając, iż jest to jedyny dokument jaki istnieje. Okazał mu natomiast niepotwierdzone i niekompletne odbitki kserograficzne statutu ramowego. Tomasz Rappe stwierdził, że do chwili obecnej nie miał możliwości zapoznania się z listą rzekomo domagających się nadzwyczajnego zebrania i wykluczenia go z koła.
Na pytanie adwokata, stwierdził, że statut okazał mu jeden raz Roman Laszuk - przewodniczący ZO - w kwietniu 2005. Potem statut zaginął, a na prośbę o udostępnienie Roman Laszuk zapytał go, co go obchodzi statut obcego koła - bo przecież członkiem „Dąbrowy” już nie jest...
Adwokat pozwanych ujawnia wreszcie tajemnicze dokumenty, wręczając sądowi listę 18 członków domagających się wykluczenia, oraz statut z rzekomo zmienionym okresem powiadamiania o zebraniu na 14 dni wczesniej. Zmianę tą ma rzekomo potwierdzać odręczna adnotacja na końcu broszury oraz dołączona lista obecności na zebraniu w 1998 roku i protokół z tego zebrania. Na uwagę sądu, że składane dokumenty winny być także wręczone stronie przeciwnej, adwokat stwierdza, że ma przygotowane, następnie długo ich szuka, odnajdując i wręczając Tomaszowi Rappe zaledwie część z tych dostarczonych sądowi.
Prezes koła Antoni Sacharuk zeznaje:
Powodem zwołania nadzwyczajnego zebrania było postępowanie powoda w ciągu ostatnich lat. Zaczęło się od tego, że powód (Tomasz Rappe) przegrał wybory do i zaczął szykanować aktualny zarząd.
Na pytanie sędziego na czym polegało szykanowanie? – odpowiada:
- Napisał skargę do Zarządu Głównego o nieprawidłowościach polegających na nieokreśleniu funkcji 5-tego członka zarządu w trakcie dokonywania wyborów.
-Czy zarzuty te potwierdziły się? - pyta sędzia.
-Tak - odpowiada prezes Sacharuk - Zarząd Główny nakazał przeprowadzenie ponownych wyborów.
Odbyły się one w tym samym dniu co skreślenie Tomasza Rappe.
Prezes A. Sacharuk stwierdza, że Tomasz Rappe pomówił go o karmienie zarządu okręgowego karpiami i wódką. Dlatego mają sprzyjać mu, aby znowu dostać wódkę i karpie. Pomówić miał go także przed starostą i radą powiatu, o zainicjowanie zbiórki pieniędzy przeznaczonych na opłatę strzelnicy, które następnie zostały zawłaszczone. Pomówic miał także dwu innych kolegów o to, że polowali w innym miejscu niż było to wpisane w książce wyjść w łowisko. Obaj mieli złożyć obszerne wyjaśnienia i stwierdzili, że spotkali powoda w łowisku i powód był pijany. Prezes stwierdził także, że Tomasz Rappe nakłaniał Stanisława S. Do składania fałszywych oświadczeń, co do przebiegu jego wizyty w przedsiębiorstwie PPHU "Irmak", w której prezes wraz ze Stanisławem S. starali się wyjaśnić okoliczności niezapłacenia za dwa z czterech szytych dla koła mundurów. Członkowie koła zrobili zrzutkę na cztery mundury dla zarządu koła. Dwa zostały zapłacone, a dwa nie. Prezes zarzucił także powodowi pomówienie kol. Ż. o strzelenie dzika loftkami co stanowi naruszenie prawa łowieckiego. Sprawę rozpatrywał sąd łowiecki.
- Jakie było orzeczenie sądu łowieckiego? –pyta sędzia.
- Sąd łowiecki ukarał kol. Ż.
Kontynuując zeznania prezes stwierdził, że Tomasz Rappe używał słów wulgarnych do jednego z kolegów w trakcie polowania zbiorowego, mówiąc: „rozdepczę cię jak g....” i kolega ten ten poczuł się obrażony.
***
Dziwnym zbiegiem okoliczności nazwisko obrażonego kolegi zgadza się z nazwiskiem wymienianym w opisie wydarzeń w Kole Łowieckim „Dąbrowa” przez redaktora Marka Pietrzelę, który w Dzienniku Wschodnim w dniu 20.03.2006 napisał:
"Polowanie z nagonką, czyli
Walka o władzę w kole myśliwskim"
...Były starosta bialski Bogusław Żądło przyznał przez sądem, że przerobił dowód wpłaty pieniędzy. Ale sąd umorzył postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Kara nie ominęła za to człowieka, który domagał się wyjaśnienia sprawy. Myśliwi wyrzucili Tomasza Rappe ze swoich szeregów.
W „Dąbrowie” do wymiany władzy doszło w atmosferze wzajemnych oskarżeń półtora roku temu. Ale to nie zakończyło sporów wśród myśliwych. Jeden z wątków sprawy znalazł niedawno finał w sądzie.
– Protestowałem jeszcze jako poprzedni przewodniczący komisji rewizyjnej. Miałem wgląd w dokumenty i stwierdziłem, że Bogusław Żądło w 2004 roku zebrał od wszystkich myśliwych po 5 zł na opłacenie kosztów użytkowania strzelnicy w Kobylanach. W czerwcu 2005 roku na zebraniu zapytałem Żądłę, co się stało tamtymi pieniędzmi. Uciekł z sali. Okazało się, że te pieniądze wpłacił dopiero w lipcu 2005, a mnie przesłał kopię wpłaty z datą przerobioną na lipiec 2004. Powiadomiłem o tym prokuraturę i poprosiłem o przeprowadzenie dochodzenia – mówi Tomasz Rappe.
***
W dalszej części zeznania prezes A. Sacharuk stwierdził, że nieprawdą jest, że powód domagał się okazania listy żądających nadzwyczajnego zebrania i skreślenia T. Rappę. Okazania takiej listy żądał już w trakcie obrad kol. Olszewski.
- I okazano mu tą listę? – pyta sędzia.
- Nie – pada odpowiedź prezesa - koledzy zastrzegli sobie, aby tej listy nie pokazywać, gdyż obawiali się powoda. Nie pamiętam kiedy miał miejsce incydent ze słowami obelrzywmi.
Sąd nakazał złożenie pism z adresami świadków. O terminie następnej rozprawy strony zostaną powiadomione listownie.
***
Dla osób będących w podobnej sytuacji wspomnieć muszę o pewnym niuansie formalnym, który, jak się domyślam, o mały włos nie zakończył się umorzeniem sprawy już na samym jej początku. Otóż pozew został zatytułowany "Pozew o ustalenie, że powód nie utracił członkstwa w Kole Łowieckim nr 63 „Dąbrowa” w Białej Podlaskiej" - tj. w formie sugerowanej przez BŁ w jednym z ostatnich numerów. Sąd wyjaśniając powodowi występującemu bez adwokata zawiłości proceduralne i różnicę "w ustaleniu", a pozwem "o uchylenie uchwały" stwierdził, że w tej sprawie nie ma nic do ustalania. Tomasz Rappe mając takie prawo wyjaśnił do protokołu, iż chodzi mu oczywiście o uznanie za nieważne uchwały podjęte z naruszeniem przyjętych procedur. W wyniku, jak mniemam, takiego doprecyzowania, sędzia nie umorzył postępowania. W sprawach o członkostwo właściwym okazują się być Wydziały Cywilne Sądów Okręgowych, do których winne być kierowane pozwy "o uchylenie uchwały WZ i ZO PZŁ".
O dalszych losach tej sprawy będziemy informować naszych czytelników.
|
|
| |
20-07-2006 18:22 | Step2 | Ale jak widać z innego felietonu, wyniki są i postawa godna naśladowania ( Tomasza Rappe - przypis autora ). Życie pokazuje jeszcze jedną prawdę: o swoje i prawość trzeba walczyć do skutku, bez tego "chamstwo" zalało by nawet tak mało cywilizowana populację w swojej masie ( chodzi oodwieczny zew, niepoddajacy się cywilizacji a nie stopień ucywilizowania )jaka są myśliwcy.Gratulacje postawy. | 05-04-2006 15:36 | Step2 | Interesujacym w tym "interview" jest informacja o treści pozwu do SO WC: " o uznanie nieważności uchwały"... Jest to formuła, ktora napewno wyprostuje sugestie BŁ w którymś ze swoic numerów, przy okazji komentowania mozliwości dochodzenia swoich praw przed sądami cywilnymi w kategorii członkowstwa w PZŁ.
Poza wszelka watpliwością w moim odczuciu i rozumieniu sprawy reportaz podaje kolejny, i jako jeden z wielu licznych przykładów, nagannych zachowań w historii stosunków międzyludzkich w historii PZŁ. Moim zdaniem wyjątkowo naganny stosunek osób, połączonych "chomątem naruszenia prawa zrzeszenia" do osoby próbującej wytknąć owe naruszenia i dążących do wykazania wyższości siły hordy na siłą jednostki. Ślepa zemsta i w pewnym sensie pole do popisu dla wszelkiej maści zdesperowanych "kolesi" w tepieniu tego, co uznawane jest przez świat cywilizowany normą przy milczącej akceptacji pozostałych członków koła. Po części rozumiem wywody Spring-a, sam byłem swego czasu najmłodszym prezesem koła w okręgu przez osiem lat i po tych doswiadczeniach wolę posadę prezesa dobrze opłacaną za wyniki w zarządzaniu przedsiebiorstwem niz tą cudowną funkcję prezesa zarządu w kole, na którą wielu "ma chrapkę". Pierwsza pozwala wykazać się prawością i predyspozycjami, ocenianymi przez m.in. ekonomikę i właściciela podmiotu, ta druga może być przyczyną frustracji, niesłusznych oskarżeń i opluwania przy braku zainteresowania problemem ze strony władz i organów zrzeszenia. Niska kultura społeczna jest jednym z elementów majacych wpływ na tego typu zachowania i żadna retoryka tego stanu rzeczy nie jest w stanie zmienić... a tym bardziej akademicka dyskusja. Współczuję Panu Rappe, że nie zachował instynktu samozachowawczego i ponosi tego konsekwencje. Doświadczenie uczy, ale nie zawsze pozwala zminić kierunek biegu spraw, nie zawsze..... | 02-04-2006 19:08 | witing | Kolego Spring, jak sam napisałeś jesteś zaczepny.
Twój sposób komentowania to doskonale potwierdza. W dodatku, czy to te 63 lata życia, czy też 37 lat w łowiectwie, a może kilkanaście lat piastowania funkcji prezesa, w Twoim mniemaniu dają Ci prawo być sumieniem, oskarżycielem, obrońcom i sędziom w jednej osobie i w dodatku za wszelką cenę chcesz mieć ostatnie słowo. Ja nikomu nie świecę w oczy ani swoim wiekiem ani ponad trzydziestoletnim stażem łowieckim, ani nikogo normalnie postępującego w życiu nie zaczepiam. Czasem jednak reaguję na zaczepkę, niekoniecznie skierowaną wyłącznie do mnie.
Wszystkich czytających komentarze przepraszam za polemikę z szanownym kolegą Springiem.
Amen.
| 01-04-2006 02:10 | Spring | Kolego Witing, nie dasz rady napisac postu by mnie nie zaczepiac? to trudno, ale mylisz sie gruntownie;
- po pierwsze niczego nie narzucam, a przedstawiam swoj pkt.widzenia.
- po drugie nie staje sie upierdliwy, bylem, jestem i bede upierdliwy
w stosunku do niebywale szlachetnych pojekiwaczy, ciagle gnebionych
przez wredne cokolwiek np.PZL, jak rowniez dla pieniaczy.
Tutaj jest miejce na komentarze, a nie nasza polemike,jesli musisz
to otworz temat np.w Hyde Park.
| 01-04-2006 00:40 | witing | Kolego Spring stajesz się upierdliwy narzucając swój punkt widzenia nie znając zamierzeń kombinatora ani szczegółów dotyczących postępków pseudomyśliwych z opisywanego koła, a to, że byłeś kiedyś prezesem koła wypatrzyło twoje spojrzenie od strony niefunkcyjnego członka koła. Ja doskonale rozumiem kolegę, Twoim zdaniem pieniacza, choć trochę się mu dziwię, że nie zdaje sobie sprawy z bezsęsu walki o swoje racje w tym zakłamanym pseudochrześcijańskim społeczeństwie. Szkoda jego zdrowia, bo i tak nie wygra z bandą byle władzy, a inni płytkomyślący zrobią z niego wyrzutka, a nawet psychola i jak trzeba będzie to nawet ksiądz przeklnie go z ambony.
Pozdrawiam i życzę kolorowych snów o idealnym związku łowieckim, bo PZŁ na pewno nim nie jest.
| 31-03-2006 17:49 | Spring | Kiedy popisalismy ogolnie,naukawo i pedagogicznie tez, to pozwole sobie uszczegolowic moj pkt.widzenia. Przyjmujac czlonkowstwo PZL i KL, zobowiazalem sie do przestrzegania statutu i uznawania kompetencji organow i wladz PZL. Kolezenstwo w KL, dla mnie, pokreslam dla mnie, to taki rodzaj relacji miedzy innymi czlonkami KL, a mna, ktore dadza sie ksztaltowac,regulowac i rozwiazywac na gruncie statutu i przez organy i wladze PZL.Po tym wstepie zaloze, ze jestem czlonkiem opisywanego KL i ze zaplacilem te 5PLN, a zbierajacy "zapomnial" wplacic je tam gdzie trzeba, po zwroceniu uwagi wplacil,ale kombinowal z data kwitu. Ze wgledu na to, ze zbierajacy nie jest biedakiem wierze, ze zapomnial, kombinujac z kwitem spowodowal ochlodzenie mojego entuzjazmu do jego solidnosci i chce zapomniec!!! o tym malym i w sumie niesmacznym zdarzeniu.
Teraz WAZNE!!!,zapomnij o zapomnieniu, bo samozwanczy zbawiciel(nie np.ZK) wnosi sprawe do sadu, nie tylko o swoje 5PLN, co mu wolno, ale i o moje 5PLN czego sobie Qrna zdecydowanie nie zycze,przeciwko czemu protestuje i gardze tak zachowujacymi sie ludzmi, poprostu, ja Spring tak mam.
Tego typu dzialanie uznaje jako podle i niekolezenskie wykorzystywanie lowieckich relacji do prywatnego pieniactwa, chetnie stawiam wniosek o wyrzucenie mesjasza i chetnie za tym wnioskiem glosuje. Gdyby sad przywrocil Mu czlonkostwo KL, powtornie zawnioskowalbym za powtornym wyrzuceniem. | 31-03-2006 01:12 | Spring | Pozostane przy swoim rozumieniu kolezenstwa,tego rozumienia nikomu nie narzucam. Dodam,nie klusuje, nie chlam( prawie abstynent), nie lajdacze sie, nie pomagam kretaczom, nie lize d***y byle wladzy, nie rzucam na ofiare(nie dotyczy)nie stawiam itd. itp.malo tego brzydze sie takim zachowaniem i zyje 63 lata, 37lat jestem czlonkiem KL,zadnej rozprawy sadowej, przy okazji jestem zaczepny, zasadniczy i cenie sobie forme.Nie tylko mnie nie wyrzucano, ale bylem przez kilkanascie lat prezesem KL(do wyjazdu z kraju). Jestem za stary by uwierzyc w spiskowa teorie wszechrzeczy, ta teorie wyznaja CI ktorzy sami spiskuja, lub maja takie sklonnosci, moge to udowodnic przykladami z forum. Kol.Witing, gdyby sie dalo mowic o problemie bez tego typu uwag (zastanow sie, nabazgrzesz).Czesc ludzi cierpi na brak umiejetnosci pozytywnej wspolpracy z innymi i nic nie da sie na to poradzic. Do KL moze przyjac czlonka dwie lub trzy osoby,wymaganie by KL nie posialo mozliwosci usuniecia uwazam za kuriozalne, przyjeto frustrata, to koniec trzeba to znosic do jego naturalnego zejscia. Moglbm tu przepisac pare ksiazek udawadniajac, ze taki system nie bedzie dobrze pracowal. Kol. Ryszardzie ja wiem, ze Ty potrafisz przepisywac rozne ksiazki i to w roznych jezykach, ale nie szkoda nafty? | 31-03-2006 00:05 | Ryszard | .. i jeszcze jeden aspekt 'gier i zabaw" dużych chłopców z 'pukawkami'. Pojęcie koleżeńskości mylone jest czesto z pojęciem przyjaźni - jest to „więź między osobami oparta na wzajemnej życzliwości, szczerości, zaufaniu, pomocy; życzliwość, serdeczność: Serdeczna, prawdziwa, niezachwiana, bezinteresowna, długoletnia, szczera przyjaźń. Darzyć kogoś przyjaźnią. Żyć z kimś w przyjaźni”.
( Słownik współczesnego języka polskiego, op. cit., t. 2, s.199)
Nie musimy się kochać, ale po ludzku nie powinniśmy obrażać. Z tym, że pojęcie koleżeńskości prawi wyłącznie o typie zachowań, sprowadzających się do wspólnego przebywania w grupie, a nie do sposobu zachowania w grupie. Bedą więc koleżeńscy i ten który chodzi na zbiorowe i na WZ i notorycznie kłapie i obmawia, jak i ten chodzący, ktory o nikim żadnego zlego slowa nie da powiedzieć, nawet po tym pierwszym, który go sobie na języki wział.
Jest jeszcze jeden aspekt:
"Zachowanie się człowieka w kontaktach z innymi ludźmi oraz mechanizmy rządzące stosunkami międzyludzkimi stanowią przedmiot zainteresowań wielu psychologów. Obserwacja życia społecznego była i jest dla badaczy niewyczerpanym źródłem pytań i problemów. Wśród nich jednym z podstawowych, a zarazem niezwykle złożonym jest problem koleżeństwa i przyjaźni między ludźmi.
Człowiek jako istota społeczna odczuwa naturalna potrzebę obcowania z innymi ludźmi. Najlepiej jednak czuje się wśród osób, które są mu życzliwe i przyjazne. Dlatego każdy z nas pragnie mieć kogoś, kogo mógłby określić mianem kolegi, a jeszcze lepiej przyjaciela.
W literaturze pedagogicznej koleżeństwo jest określane jako:„1) dobre, życzliwe stosunki między kolegami, wzajemna pomoc, uczynność, duch koleżeński, koleżeńskość, (…); 2) ogół kolegów, koleżanek (…)”( Słownik współczesnego języka polskiego, Warszawa 1998, wyd. WILGA, t. 1, s.390 ). Wg Z. Zaborowskiego stosunki koleżeńskie to „treść i płaszczyzny kontaktów między uczniami – tj. wspólne uczenie się, praca społeczna, zajęcia pozalekcyjne, przynależność do organizacji młodzieżowych oraz wzory i normy regulujące ich współżycie i współpracę”. ( Z. Zaborowski, Psychospołeczne problemy wychowania, Warszawa 1977, NK, s.71 ).""
Jest to aspekt koleżeńskości uczniowskiej!!!, a cytat pochodzi ze znalezionego w sieci:
"Rozwój stosunków koleżeńskich i przyjacielskich w młodszym wieku szkolnym; pojmowanie koleżeństwa i przyjaźni w literaturze pedagogicznej.", sygnowanego przez panią Bożenę Such wychowawcę w ZSS Romanów Zdrój.
Jeśli więc 'duzi chłopcy z pukawkami' czepiają się innych, za formę ich aktywności i wspólnego przebywania, to oznacza, że nie wyrośli jeszcze z podstawówki
| 30-03-2006 23:48 | Ryszard | A za co to wszystko? Za koleżeńskość rozumianą jako 'siedź cicho i rób tak "JA" sobie wyobrażam'.
Niby paragraf jest, ale czego on własciwie dotyczy?
słownik jęz. polskiego
kolega (Wilga)
rz. mos VIb, lm M. ~edzy ‘ktoś, kto wspólnie z kimś pracuje, uczy się, razem spędza czas’
słownik ortograficzny
kolega (Europa)
(łc. collega ‘towarzysz’) znajomy, współpracownik, towarzysz zabawy.
Przekładając z polskiego na nasze - za niekoleżeńskość można uznać czyjąs postawę jeśli:
- nie poluje wspólnie i to przez dłuższy czas, np jest na stanie jednego koła, ale notorycznie hasa jako gość w innym kole
- nie chodzi na obowiązkowe kursy doszklajace z cżłonkami swojego koła
- nie przebywa wspólnie z innymi myśliwymi na teernie swojego obowodu, poza polowaniem, lub nie uczestniczy w zbiórkach typu WZ ( nieważne jak ten czas spędza -na pyskówkach tarciach czy podkopach, ważne, żeby był, a w tym kontekście- nieważne co napisze i co kiedy powie, ważne, że nie chodzi na WZ)
- na tyle chodzi samotrzeć,nawet po naszym obwodzie, że nikt nic o nim nie może nic powiedzieć, po prostu efemeryda ( tylko kto mu i za co odstrzały wydaje?).Nawet w oficjalnych 'bibkach' kołowych nie uczestniczy.
Śmiem również twierdzić, że 90% spraw o tzw niekoleżeńskośc nie ma z nią nic wspólnego, to tylko parawan, na który pewnie i sądy nie zwracją uwagi.
| 30-03-2006 23:36 | witing | Nie kłusujesz, nie chlasz, nie łajdaczysz się, nie pomagasz krętaczom załatwiać zagmatwanych spraw, nie liżesz d..y byle władzy, nie rzucasz na ofiarę papierowych, nie stawiasz, nie zapraszasz, nie rozdajesz upominków, nie wozisz d.. kolegom na polowania, to zastanów się kim jesteś dla większości pseudokolegów, pseudomyśliwych? Ja ci powiem kim Jesteś, Jesteś gnidą, wyrzutkiem tego wspaniałego doborowego towarzystwa, wyrzucić Cię z koła to nie jest żadna kara, taki jak Ty w ogóle nie powinien się urodzić, a jeśli się to już zdarzyło, to jak najszybciej się zastrzel, zrobisz wreszcie dobry użytek z broni.
Wszystkim, którzy pasują do powyższego opisu przekazuję serdeczne pozdrowienia i darz bór, a pozostałym przypomnę tylko, że na drugą stronę pójdziecie z gołymi d...mi i z bagażem uczynków, które skompletujecie za te kilkadziesiąt lat.
Ad Spring.
Zastanów się wcześniej zanim coś nabazgrzesz, bo broniąc takie miernoty jak ten kombinator, żeby nie powiedzieć złodziej, to dajesz świadectwo o sobie. No i jak widzę dla Ciebie ma znaczenie ile ktoś próbuje ukraść. Może nas oświecisz i podasz kwotę, od kradzieży której możemy nazywać złodzieja złodziejem.
| 30-03-2006 23:25 | Wiesław Nitka | Koleżeństwo - W PZŁ znaczenie tego słowa często nie ustalają fakty a poprostu wiekszość i wygodna dla interesów grupy interpretacja. Sławny " bat" na niepokornych niestety utrzymany w Statucie jako ostateczny bezpiecznik pozbycia się tych, których nie można " złapać ", działających zgodnie z prawem - z tych powodów niebezpiecznych dla układów władzy i ich interesów. Jak kończy się merytoryka to zaczyna "koleżeństwo" i marchewki. Takie mamy niestety prawo i należy je zaakcteptować lub zmienić. My o tym powinniśmy decydować bo choć częto wydaje nam się że jesteśmy daleko od problemów z "niekoleżeństwem" dotknąć on może każdego z nas. Pozdrawiam DBWN | 30-03-2006 20:16 | bfgj | A o kogo chodzi?
O Tomasza Rappe, czy o Jana Rappa, a może o Jana Rapa lub o Tomasza Rapa
Za dużo tych różnych imion i nazwisk. Czy ktoś się pomylił? | 30-03-2006 19:32 | Spring | Dla mnie, to przyklad typowy, kiedy czlonek KL postanowi, ze bedzie sumieniem Kola,Komisja Rewizyjna, Zarzadem Kola i Walnym Zgromadzeniem rownoczesnie, zmacniajac swoja pozycje o Sady Powszechne.
Bo przeciez powszechnie wiadomo, ze nie po to nalezy sie do PZL i KL by polowac, a po to by bylo sie z kim poprocesowac,mysliwi to nie Koledzy, to "powody", "pozwani" i "swiadkowie". Demokratycznie jest tylko wtedy, gdy na WZ glosuja tak jak oczekujemy w przeciwnym razie to manipulacja,"kolesiostwo" itp. i do sadu "psubratow". Autor nie podaje ilu czlonkow ma to KL, zalozmy, ze 50-ciu, 5 x 50=250zl, tego nie mogl zalatwic sam wyrzucony,ZK, czy ktokolwiek, nalezalo koniecznie wniesc sprawe do sadu, na zasadzie, teraz ja Wam pokaze.Powinien wniesc nie jedna sprawe a np. 1000, by wszyscy chetni mieli okazje sie zrealizowac. Kolezenstwa nie da sie zadekretowac czy wymusic przy pomocy wyroku sadowego i nieprawda jest, ze o wyrzuceniu decyduje jeden postepek,jest to najczesciej wieloletnie staranie, a ostatni postepek poprostu wyczerpuje cierpliwosc czlonkow KL. Uwazam, ze autor nieobiektywne pokazuje sprawe, tym bardziej, ze sam autor zapracowal w poprzednim KL, na ten sam paragraf. | 30-03-2006 14:30 | Lufa | Szanowny Panie Tomaszu i cała uczciwa Braci Łowiecka - jak długo będziecie przyglądać się takim sytuacjom z założonymi rękami i "zrzedzić że czegoś się nie da". Jak - na przykładzie mojego Koła - - Panowie w Zarzadzie Koła i Komisji Rewizyjnej (nie wszyscy - oczywiscie) zdążyli już złamać większość paragrafów obowiazującego niespełna 4 miesiące STATUTU PZŁ. To tak będzie do końca.
Krajowy Zjazd Delegatów musi napisać pilnie i uchwalić na NKZD nowy Statut - bo moje "ORŁY" nie mają co łamać.
Darz Bór.
L U F A |
| |