Z życia Koła

Sezon 2006/2007

Sezon 2005/2006

Sezon 2004/2005

Jubileusz

Sezon 2000/2001

Sezon 1999/2000

 

Obchody dnia Św. Huberta 1999.

    Jak nakazuje tradycja, 3 listopada w dzień Św. Huberta, na zbiórkę w łowisku Wola Maćkowa stawiło się 12 kolegów, którym zajęcia pozwoliły spędzić ten dzień w kniei. Pogoda dopisała, po rannym chłodzie, słońce zaświeciło i w trakcie polowania roztopiło szron. Początek sezonu polowań zbiorowych więc nadzieje wszystkich uczestników na dobry rozkład. Pierwszy miot "od wioski", cicho i spokojnie, tylko lis pokazał rudą kitę. Drugi miot "nad kopalnią", naganka za szybko rusza, ale pierwsze strzały, za chwilę szybko po sobie następujące następne cztery - dobrze jest. Miot jeszcze nie skończony, przed linią defiluje byk, pewny selekt, pewny ale następnym razem. Byk solidnie nastraszony wraca do miotu. Jeszcze raz słychać strzały, czyżby dziki, bo naganiacze już tuż tuż... Koniec pędzenia. Mimo wielu strzałów jedynie dwie łanie. Sprawdzanie pudeł, czy aby na pewno to pudła. Wszystko w porządku, pasuje wziąć jeszcze  jeden miot, ale czy nie zrobi się ciemno. Próbujemy? Czemu nie, jak polować to polować. Trzeci miot też głuchy, widziano tylko kilka kóz.  Zbiórka na dole, jeszcze bagatela ściągnąć łanie do drogi. Ktoś powiedział, że przyjemność polowania kończy się z chwilą oddania celnego strzału - miał rację. Zakończenie polowania, Królami polowania zostają koledzy Chuliński i Kosobudzki - zapraszają "do skupu". Prawidłowo, przecież dzisiaj święto.

        W niedzielę 7 listopada, zbiórka przy kościele w Liskowatym. O godzinie ósmej rozpoczyna się pierwsza w nowym kościele msza. Dla mieszkańców wioski to prawdziwe święto, tym bardziej, że połowę kościoła zajmują panowie ubrani przeważnie w łaciate garnitury. I nie tylko, mieszkańcy bowiem zobaczą też, ufundowany przez myśliwych obraz, obraz Św. Huberta. Po długich dyskusjach w kole, jak zaznaczyć swoją obecność w środowisku, zdecydowano ufundować obraz do kościoła w Liskowatym, położonym w sercu obwodu łowieckiego nr 46. Msza przebiega tradycyjnie, kazanie chyba ze względu na wyjątkowy charakter nie jest zbyt rygorystyczne. Ofiara oczywiście zbierana jest do kapelusza. Po mszy pamiątkowe zdjęcie przed kościołem.

7 listopada 1999 r.     Św. Hubert

pamiątkowe zdjęcie                    obraz Świętego Huberta w kościele w Liskowatym

Zdjęcia: Andrzej Kryda

    Druga w dniu dzisiejszym zbiórka, nie jest łatwa, 40 myśliwych, wszyscy prowadzą intensywne dyskusje, przecież dzisiaj oprócz zaproszonych gości są na zbiórce również "goście" z Koła. Chwalą się koledzy czym mogą, myślałby ktoś, że to giełda sprzętu i akcesoriów myśliwskich, a nie zbiórka przed polowaniem Koła "Jarząbek". Wreszcie Łowczy przerywa dyskusje, każe trąbić na zbiórkę. Zbiórka przebiega sprawnie, podział na grupy, losowanie łowisk i w bór. Polujemy w dwóch grupach. Pierwsza grupa wylosowała łowisko "Krościenko GRN", czyli Gromadzka Rada Narodowa (niewielu już myśliwych pamięta te czasy, ale nazwa została), druga grupa poluje w łowisku "Liskowate W - 2" (to część obwodu, należąca w złotych latach siedemdziesiątych do prominenckich terenów łowieckich, zwanych w Bieszczadach właśnie W - 2). W pierwszej grupie sporo strzałów, w dwóch pędzeniach pada dwie łanie. Druga grupa zachowuje, jak na święto przystało spokój - dwa pędzenia głuche. Zbiórka na zakończenie polowania, z pobliskich domów wychodzi sporo obserwatorów, w ubiegłym roku na pokocie było 14 sztuk w tym trzy byki, więc nie lada atrakcja. Ale z czeluści przyczepy pojawia się tylko dwie łanie, niektórzy pytają gdzie reszta zwierzyny. Królem polowania ogłoszony zostaje kolega Stąpor Stanisław. Sygnał na śmierć jelenia, zakończenie polowania i "zaproszenie na jednego", czyli na biesiadę.

   Ostatni miot. Wszyscy udają się do Ustrzyk, gdzie w stołówce Sanockiego Zakładu Nafta - Gaz, nakryto do stołu. Biesiada jak biesiada, najpierw pieczyste, barszczyk i wiadomo BIGOS. Toasty za Króla i inne. Co tu gadać. Ostatni gasili światła grubo po północy.

 

Ślubowanie.

    W dniu 6 listopada, przed polowaniem w łowisku "Dźwiniacz Szubert", młodzi myśliwi po raz pierwszy uczestniczący w polowaniu zbiorowym, Koledzy Puszczałowski Tomasz i Żelazko Adam złożyli ślubowanie. Ślubowanie odebrali: jeden z najstarszych myśliwych w Kole - kolega Kułacki Jan i sekretarz Suchy Kazimierz.

 6 listopad 1999 r.   gratulacje po złożeniu ślubowania

Zdjęcie: Jerzy Wyderka

Wyniki polowań w sezonie 1999/2000.

    Zorganizowano 22 polowania zbiorowe, uczestniczyło w nich 338 myśliwych, co daje przeciętną ilość uczestniczących w jednym polowaniu 15 myśliwych. W 21 polowaniach uczestniczyli koledzy Kolka Franciszek i Puszczałowski Ludwik. Efektem polowań były 64 sztuki zwierzyny: 4 jelenie byki, 27 łań, 7 cieląt, 17 kóz, 1 koźlak, 8 lisów. Św. Hubert darzył i Królem polowań zbiorowych sezonu 1999/2000  pozwolił zostać koledze Januszowi Kosobudzkiemu 10 sztuk (1 byk, 6 łań, 1 cielę i 2 kozy). Pierwszym Wicekrólem został kolega Marian Ostrówka (2 łanie, 3 kozy i 3 lisy). Drugim Wicekrólem został kolega Jerzy Wyderka (1 łania, 4 kozy i 1 lis).

    Łącznie w sezonie łowieckim 1999/2000, pozyskaliśmy w dwóch obwodach 245 sztuk. Na ten "plon" składa się 22 jelenie byki, 78 łań, 13 cieląt, 30 dzików, 29 sarn rogaczy, 32 kozy, 5 koźlaków i 38 lisów. Plany odstrzałów wykonaliśmy w 100%. Królem polowań sezonu łowieckiego 1999/2000 został kolega Janusz Kosobudzki - 36 sztuk zwierzyny (3 byki, 12 łań, 2 cielęta, 12 dzików, 2 rogacze i 5 kóz). Kolega Janusz już trzeci sezon z kolei pozyskuje największą ilość zwierzyny. Pierwszym Wicekrólem sezonu 1999/2000 został kolega Rajca Eugeniusz - 27 sztuk (2 byki, 12 łań, 1 dzik, 5 rogaczy, 6 kóz i 1 lis). Drugim Wicekrólem, z 16 sztukami zwierzyny zostali koledzy Ludwik Puszczałowski i Marian Ostrówka.

 

Walne Zgromadzenie

Zarząd Koła Łowieckiego "Jarząbek" w Ustrzykach Dolnych, zwołuje dnia 16 kwietnia 2000 r., Walne Zgromadzenie.

O godzinie dziesiątej rozpoczyna się maraton sprawozdawczo - wyborczy. Najpierw formalności z wyborem komisji potem sprawozdania, wydaje się, że mało kto słucha. Ciekawe skąd biorą się potem dyskutanci. W punkcie dyskusja przewija się sprawa majątku Koła, są zwolennicy wyprzedaży sprzętu i części gruntów. To za przyczyną podanej przed chwilą informacji, że drugi z kolei raz Koło zamyka rok gospodarczy stratą. Strata co prawda nieduża, mniejsza jak w ubiegłym sezonie, ale jak długo można żyć z pieniędzy zaoszczędzonych wcześniej. Zanosi się na długą dyskusję. Prawie wszyscy dyskutanci z troską spoglądają w przyszłość, coraz trudniej się gospodarzy, nie ma możliwości zwiększenia dochodów. Myśliwych dewizowych z roku na rok ubywa, a koszty rosną. Sala dojrzewa do zmian. Zaczynają się wybory, atmosfera zagęszcza się, problemy musi rozwiązać nowy Zarząd. Wyniki wyborów. Jeszcze mozolne, punkt po punkcie redagowanie uchwały. Zjedzony przed chwilą obiad już poszedł w zapomnienie. Wreszcie uchwała zostaje przegłosowana. Koniec Walnego Zgromadzenia. Jest godzina dziewiętnasta.

 

XIII Mistrzostwa Koła w strzelaniach myśliwskich.

25 czerwca 2000 roku, uroczysko Stebnik. Prezes Andrzej Piątek otwiera trzynaste mistrzostwa Koła Łowieckiego "Jarząbek" w Ustrzykach Dolnych w strzelaniach myśliwskich. Wita zawodników, przybyłych gości i sędziów. Sędzia główny Kazimierz Suchy przedstawia regulamin zawodów i zapoznaje zawodników z zasadami zachowania się na strzelnicy. Następuje losowanie grup, zapisy zawodników i do dzieła. Pogoda wymarzona na zawody, jest pochmurno i niezbyt gorąco. Wydaje się, że wyniki będą wysokie i rywalizacja zażarta. Niestety, ilość uczestników pozostawia wiele do życzenia, zgłosiło się do zawodów jedynie 14 chętnych, stanowczo za mało. Zawody rozgrywane są w czterech konkurencjach. Dwie kulowe - 100 m rogacz z podpórki i 50 m rogacz z wolnej ręki, dwie śrutowe - przeloty i oś myśliwska. Rozgrywka przebiega sprawnie, mała ilość uczestników sprawiła, że około pierwszej godziny jest już po zawodach. Jeszcze rozstrzygnięcia wymaga drugie i piąte miejsce. Zgodnie z regulaminem rozgrywane jest na osi. Ostatnie strzały dogrywki oddawane są w strugach ulewnego deszczu. Zapadły wszystkie rozstrzygnięcia.

 Konkurencje kulowe wygrywa kol. Piotr Wojdyła. Najlepszy w konkurencjach śrutowych jest Andrzej Piątek. W klasie powszechnej zwycięzcą zawodów zostaje kol. Andrzej Ostrówka przed Adamem Chulińskim, Markiem Podkalickim, Piotrem Wojdyłą, Tadeuszem Konikiem i Leszkiem Kosakiewiczem. W klasie mistrzowskiej zwycięzcą zostaje kol. Andrzej Piątek przed Marianem Ostrówką. Sędzia główny ogłasza wyniki zawodów przy syku gaszonego deszczem ogniska. Ale zgodnie z zaplanowanym wcześniej programem, po zawodach odbywa się spotkanie zawodników, kibiców i sędziów. Deszcz nie mógł i nie był przeszkodą. Spotkanie przebiega w miłej i serdecznej atmosferze, tylko kiełbaski w przygasającym ognisku piekły się stanowczo za długo. Późnym popołudniem przemoczeni uczestnicy mokrej biesiady porządkują teren i rozjeżdżają się do domów, planując wspólne wyprawy na łowy.

 Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie  

Zarząd Koła Łowieckiego "Jarząbek" w Ustrzykach Dolnych, zgodnie z uchwałą Walnego Zgromadzenia, z dnia 16 kwietnia 2000 r., zwołuje Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie na dzień 20 sierpnia 2000 roku. 

Tematem Nadzwyczajnego Zgromadzenia jest zatwierdzenie budżetu Koła na bieżący sezon. Zgromadzenie przebiega nadzwyczaj sprawnie, dyskusja wymusza jednak zmiany w projekcie budżetu przedłożone przez Zarząd Koła. Zmiany w budżecie i co za tym idzie w uchwale, są wnikliwie "rozbierane" na czynniki pierwsze. Wszyscy mają świadomość, że finanse Koła to finanse każdego z członków. W atmosferze troski o dobro Koła, Walne Zgromadzenie uchwala budżet znacznie ograniczający wydatki i dający delegację Zarządowi do sprzedaży części maszyn rolniczych.

Po zakończeniu Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia, odbywa się szkolenie z zakresu Zasad wykonywania polowania i bezpieczeństwa przy wykonywaniu polowań. Szkolenie uzupełnione jest przedstawieniem najważniejszych tez ustawy "o broni" a także spotkaniem z przedstawicielem Straży Granicznej, jako że koło dzierżawi obwody przy granicy państwa.

A gdy szkolenie dobiegło końca, pracę rozpoczął Łowczy... przecież to początek sezonu na jelenie byki, do rykowiska co prawda jeszcze trochę czasu, ale trzeba się rozejrzeć po łowisku. 

 

Obchody dnia Św. Huberta 2000

Plan polowań zbiorowych, sezonu łowieckiego 2000/2001, na dzień 3 listopada zakładał polowanie w łowisku "Bandrowska góra". O godzinie 800 na zbiórkę stawiło się 16 kolegów, w tym jeden zaproszony gość i 7 naganiaczy. Łowczy rozpoczyna odprawę, krótko wspomina o naszym Patronie, wita łowisko, zaproszonego gościa, myśliwych i nagankę. Podaje zwierzynę do odstrzału, przypomina najważniejsze zasady zachowania bezpieczeństwa na polowaniu. Jeszcze odprawa naganki i rozpoczyna się polowanie. Po losowaniu stanowisk Łowczy rozprowadza myśliwych po linii pierwszego miotu. Miot spory, bo las jest głośny z powodu długotrwałej suszy, podejście na szczyt męczące. Pędzenie trwa blisko godzinę, naganka nie ma łatwego zadania, w miocie sporo potoków. Cisza trwa też blisko godzinę, czyżby pusty miot? Wreszcie słychać strzały, pierwszy, chwilę później drugi. Kilka minut po strzałach wyłaniają się z miotu naganiacze. Koniec pędzenia. Dwa strzały i okazuje się dwie łanie na rozkładzie. Święty Hubert zdarzył po łani koledze Antoniemu Ostrówce i piszącemu te słowa. Gratulacje od kolegów, od łowczego dodatkowo złom jodłowy. Chwila przerwy, ognisko, kanapki i oczywiście przekazywanie wrażeń z odbytego miotu. Drugie pędzenie, teren trochę łatwiejszy, toteż rozprowadzanie myśliwych przebiega sprawniej. Miot trwa nieco ponad pół godziny, ale nie słychać strzałów. Krótka narada, dzień ma się ku końcowi nie robimy następnego miotu. Zbiórka po polowaniu, pokot, królem polowania w dniu Św. Huberta zostaje ogłoszony kol. A. Ostrówka. Przejazd do punktu skupu, gdzie na uczestników polowania czeka już bigos i herbatka. I oczywiście długie myśliwych rozmowy.

W niedzielę 5 listopada, zbiórka pod kościołem w Liskowatym. Msza Święta w intencji myśliwych rozpoczyna oficjalne obchody dnia Patrona myśliwych Świętego Huberta. Sygnał hejnalistów wzywa na nabożeństwo. Sygnały myśliwskie rozbrzmiewają w trakcie mszy, skarbnik do kapelusza zbiera ofiarę od myśliwych. Po mszy pamiątkowe zdjęcie na schodach kościoła. I zaczyna się obrzęd ściśle łowiecki. Zbiórka - 27 myśliwych i 13 naganiaczy. Myśliwi nie dopisali, to nawet nie połowa członków. Ale nie czas na szukanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Prezes rozpoczyna odprawę. Po powitaniu łowiska i myśliwych wywołuje przed szereg stażystów, przedstawia ich i wręcza dzienniczki. Następnie do złożenia ślubowania wywołany zostaje kolega Rysztuń Stanisław, po raz pierwszy uczestniczący w polowaniu. Ślubowanie zostaje przyjęte, uczestnicy odprawy składają gratulacje. Sygnał "Darz bór" kończy odprawę. Teraz czas na łowy. W pierwszym miocie pada lis, wszyscy żartują że mamy króla i można kończyć polowanie. Drugi miot ciekawszy, pada cielę, dzik i lis. Do tego jeszcze cztery pudła do łań i jedno do lisa, widać niektórzy naprawdę myśleli już o bigosie. Uroczysty pokot urządzamy niedaleko zabudowań, sygnały ściągają sporo ludzi z okolicznych domów. Królem polowania zostaje kolega Piątek Andrzej, sygnaliści grają hejnały na śmierć zwierzyny na pokocie. Prezes zaprasza wszystkich na poczęstunek a sygnał "koniec polowania" kończy odprawę po polowaniu. 

Ostatni miot. Dla porządku podaję jadłospis: bigos, pieczeń z jelenia, barszcz i wędlina. W trakcie biesiady krótki konkurs ze znajomości zagadnień łowieckich w tym gwary myśliwskiej. Pierwsza nagroda to odstrzał byka, chętnych sporo. Z odstrzałem byka odchodzi tylko jeden, kolega Marek Podkalicki. Później jak to na biesiadach myśliwskich snucie opowieści do późnych godzin nocnych. I ja tam byłem, miód i wino piłem.

 

  Strona główna                                   Dalej