DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: ANDY22-12-2006
Rodzinka

Ostatnie dni polowań zbiorowych. Jak zwykle do ‘wykonania’ planu kóz brakuje sporo. Na zbiórce łowczy się sroży i zapowiada, żeby strzelać kozy i koźlęta pod rygorem solidnej bury, w domyśle – dam wam odstrzały, poczekajcie, a kozły już przecież za kilka miesięcy...

Piękna zimowa sceneria. Ośnieżone buki i jodełki zastygłe pod czapami śniegu. Świeży puch tłumi odgłosy wszelkie. Jakaś taka spokojna atmosfera, miękka i kojąca nerwy. Stoję na flance u wylotu ogromnego potoku i widzę jego czeluść z zaśnieżonymi uboczami oraz usytuowanymi po prawej ręce samosiejkami jodłowymi, ale już sporymi i gęstymi. W miocie słychać Muchę i jej jazgotliwy szczek, prowadzi sarny, to jest pewne. Wpatruję się w potok z góry i całą scenerię tego zakątka mam jak na patelni. Widzę spory rudel jak z lewej strony od granicy obwodu wachlarzykiem rozpada się na stoku idąc w kierunku łukowato rozstawionej linii myśliwych. Jest ich ok. 10-15 sztuk. Pospiesznie padają mocne trzaskające sztucerowe strzały, słychać również dubeltówki. Skutków tej kanonady nie widzę, stoję bowiem odgrodzony jodełkami a w dodatku w prawo idzie zbocze i następny myśliwy stoi u góry, on widzi co się dzieje na linii ale z kolei nie ma wglądu w potok. Z prawej na lewą stronę w kierunku początku pędzenia spieszą trzy sztuki, kierując się aby wyjść z matni. Jedna jest wyraźnie mniejsza, to koźle.

Nagle jakiś sygnał do nich powoduje, że zawracają i kierują się w moją stronę. Na przedzie idzie piękny rogacz z porożem w scypule, koźle i na końcu dorodna koza. Jest to tak śliczny obrazek, że z obrzydzeniem zaciskam zęby, świadom po co tutaj stoję. Postanawiam strzelić koźle aby nie narażać się na zgryźliwe uwagi i takie tam dywagacje wygłaszane przez niektórych. Sarny schodzą uboczą w potok i zaczynają podchodzić na muldę po której i z lewej i z prawej strony są jodełki. Idą jak zakonotowałem wcześniej. Pierwszy wychodzi kozioł i lekkim susem przeskakuje obok muldy, za nim koźle wychodzi z jodełek i rusza, zginam palec. Wali się w rów jak ścięte. Popod mymi nogami jak oszalała rwie w młodnik trzecia sztuka. Ale jakaś taka mała i zgarbiona...

Chwilę czekam aż naganka dojdzie i schodzę w dół. Z boku muldy w rowie leży – koza. Jakiś łomot w głowie i piekielny żal. Żal tego obrazka wcześniejszego, tej idącej zwiewnym truchtem zwierzyny. Weszły w młodnik i się przetasowały, zamiast koźlęcia trafiłem kozę. Pękło jakieś ogniwo. Biorę kozę na ramię i wlokę się na miejsce zbiórki, rozradowane twarze kolegów i leżące w śniegu kilka sztuk. Zrezygnowany dokładam do tego swój łup. Sięgam po nóż...



Jaworze




22-12-2006 13:00BogusławAndy Twoje opowiadania bardzo mi się podobają. Piszesz bardzo obrazowo, stosujesz ciekawe porównania. Czytając czuję się jak bym tam był i to przeżywał.
Podobny przypadek jak Twój miał kilka lat temu kolega /25 lat pełnił funkcję łowczego w moim kole/.W czasie ruji polował na kozła wyjątkowego myłkusa, obserwował go na łące na której stały niewielkie kopki siana i widział jak ten kozioł wszedł za jedną z nich przygotował się do strzału i jak tylko zwierzę wyszło zza tej kopki strzelił i zobaczył jak myłkus ucieka a w ogniu padła koza. Opowiadając tą nieszczęśliwą historię do dzisiaj mimo, że minęło już wiele lat czuje niesmak i przestrzega mas młodszych przed pochopnymi
strzałami bo myśliwy to nie wędkarz wystrzelonej kuli nie wypniesz tak jak haczyka i nie wrócisz życia żebyś niewiem jak chciał.
Czekam z niecierpliwością na następne Twoje opowiadania,
Pozdrawiam świątecznie i po myśliwsku DARZ BÓR.
22-12-2006 12:44BrakarzANDY
Proza życia w naszych łowieckich doświadczeniach, a cel czyli plan
czasami zmusza do określonych wyborów, nie zawsze zgodnych z własnym
spojrzeniem, czy sumieniem. Święta tuż, życzę Ci wspaniałego i rodzinnego Bożego Narodzenia, a Nowy Rok niech będzie czasem spełnionych marzeń i nadzei.
Pozdrawiam serdecznie
Piotr

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.