DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: vulpes18-08-2005
Nie tylko dzik

Ponieważ większość z Was opisuje swoje spotkania z czarnym zwierzem, które dla mnie są jeszcze marzeniem, więc dla odmiany opowiem Wam moje wyjście w plener 15 kwietnia. Był to ostatni dzień sezonu na piżmaki dla mnie, więc wygospodarowawszy trochę czasu i upewniwszy się, że niestety Koledzy, których zaprosiłem nie są w stanie dojechać, wybrałem się po wpisaniu do książki nad największą grupę stawów, gdzie już wcześniej św.Hubert podarzył mi spotkaniem z 7 tymi zwierzakami.

Była godz 16 kiedy stanąłem na grobli i cichym krokiem mijałem kolejne stawy zmierzając w kierunku wcześniej zlokalizowanej koloni. Po dojściu nad brzeg upatrzonego stawu, krótki rzut oka na jego mocno zarośniętą powierzchnię - sąąą, gołym okiem widać kilka żerujących szczurków. Powolutku krok za krokiem, żeby nie wpaść w którąś z ich jam przesunąłem się po grobli.Niestety jeden zauważył mnie i naraz jak za dotknięciem różdżki wszystkie zniknęły w wodzie. Wtedy już nie kryjąc się znalazłem sobie miejsce ,gdzie złożyłem szanowne pośladki i rozpocząłem zasiadkę.

Dzień był słoneczny,choć okresowo niebo zasnuwały chmury, strasząc deszczem. W trzcinach na wprost mnie ogromny rejwach robiły przeganiające się łyski, tu i ówdzie było widać i słychać kaczki, a to wszystko od czasu do czasu przerywał łomot startującego łabędzia. Zagłębiłem się w obserwacji i kontemplacji piękna, które wokół mnie się roztaczało.Naraz kątem oka lub jakimś innym zmysłem wyczułem jakiś ruch po mojej lewej stronie, krótki rzut oka -jest płynie sobie spokojnie pół metra od brzegu.Odbezpieczyłem broń i pomalutku podnosiłem ją do oka. Kiedy uspokoiłem ciśnienie w uszach (to pewnie znane Wam łup..łup )i telepanie serducha, spokojnie pociągłem za spust. Powietrze smagnął suchy trzask wystrzału, który w tym momencie wydał mi się dysonansem w filharmonii przyrody, ptaki ucichły,nawet mewy śmieszki, a w miejscu gdzie przed chwilą płynął piżmak zakotłowała się woda. Po chwili przeładowawszy broń pomału zbliżyłem się do tego miejsca i zobaczyłem go jak kołysał się na falce. Wydobyłem go i po spojrzeniu na zegarek, minęło dopiero jakieś 45 min, postanowiłem pospacerować po innych stawach. Piżmak w jedną rękę, brońka w drugą lufami do góry i ruszam na spacer.

Po drodze zaobserwowałem parę perkozków i kilka perkozów dwuczubych. Nagle ruch w wodzie koło kępy sitowia, w której kierunku podążam, położyłem pozyskanego wcześniej piżmaka i powoli krok za krokiem, aby nie nadepnąć gumowcem na coś suchego, zacząłem się tam skradać. Po paru krokach widzę następnego jak powolutku machając swoim spłaszczonym ogonem opływa upatrzoną przeze mnie kępę.Szybka decyzja- strzał z przyrzutu i na wodzie kołysze się kolejne trofeum, a we mnie tryska duma i gotuje się adrenalinka :-)) Kaczki musiały nieźle się uśmiać widząc jak go podnosiłem (aportowałem?), bo takich wygibasów to już dawno nie robiłem, ale udało się..( niestety z powodu oporu mżonki nie mam pieska, nad czym szczerze boleję). Po chwili dumny jak paw stoję z dwoma piżmakami na grobli i wydzwaniam Kolegów, żeby im podnieść nerwa i żeby wiedzieli co stracili.

Po dokonaniu zemsty (a jest słodka wierzcie:-)) spokojnym krokiem kieruje się z powrotem. Wtem na stawie, gdzie strzeliłem pierwszego widzę płynacego jeszcze jednego piżmaka. Zwierzak na chwilę przystanął w wodzie i obserwował mnie, a ja stałem jak wmurowany. Kiedy zanurkował szybko ruszyłem kilka kroków do przodu i ukłękłem. Widzę wejscie do nory, zdradza je żółty odcień wody wokół. Piżmak wypłynął, ale jest daleko, mimo to konstatuję, że on płynie do nory, którą widzę. Pomału składam się, jest dość daleko, ale jest szansa, przed wejściem jest metrowy pas wolnej wody między gęstym sitowiem, jesli tam wpłynie.... A piżmak nadal kieruje się w tym kierunku (żeby nie zanurkował!! św.Hubercie!!!). Na wolnej tafli pojawia się strzałka, której grot to głowa zwierzęcia, daję mu trochę wyprzedzenia i...po chwili euforia, radość itd itp. Biegnę do niego i nie zważając na wlewającą sie do gumowców wodę , wyciągam na brzeg. Dzwonię do łowczego,że wykonałem odstrzał, otrzymuję gratulacje i słyszę w głosie nutke zazdrości -to piękna muzyka. Siadam dla uspokojenia i wtem widzę, że z pobliskiej kępy patrzy na mnie inny szczurek. Opanowywuję odruch, rozładowywuję broń, co na nim nie robi wrażenia i chwilę się obserwujemy. Do zobaczenia piżmaczku za rok, może wtedy będziesz cwańszy, wyprowadź potomstwo.

Wstaję, co on kwituje chlupnięciem do wody. Jeszcze tylko gratulacje od stawowego (jest szczerze uradowany, że mu tyle "szkodników" odstrzeliłem), wypis i do domu. Jest 18.30, tak mało czasu,a tyle emocji... Wiem, że to nie dziki, ale też potrafi zakręcić.




23-08-2005 01:24vulpesad Józef Starski
Będę zaszczycony i cieszę się,ze ta moja przygoda podobała się Tobie! Darz Bór Kanadyjski pachnący żywicą....
20-08-2005 22:13CYJANEKPs. A nad "Mżonką" należy systematycznie pracować, a efekt będzie murowany! DB
20-08-2005 22:09CYJANEKKażde polowanie ,u wrażliwego myśliwego, wywołuje ogromne emocje. Poczynając od polowania na maleńką słonkę a kończąc na byku czy niedzwiedziu tak ciekawie opisanym przez Józefa Starskiego. Bardzo fajne wspomnienia. Gratuluję. DB.
19-08-2005 18:40Jozef Starski"Vulpes" - nie powinieneś mieć żadnych wyrzutów sumienia, że to tylko polowanie na piżmaki, a nie na dziki...Sam udowodniłeś tym ładnym opowiadaniem, że takie polowanie może też dostarczyć ogromu emocji.

Spodobało mi się Twoje określenie ..."desonansem w filharmonii przyrody"...

Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko temu, to to określenie chciałbym pożyczyć do swojego przyszłego opowiadania, które zatytułuję "Dysonans w filharmonii przyrody".

Darz Bór - Joe

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.