W pierwszych dwudziestu latach istnienia Koła gospodarka łowiecka w Kole przypominała trochę wczesne etapy gospodarki rolnej. Praktycznie nie było urządzeń do dokarmiania zwierzyny takich jak paśniki, lizawki, posypy czy budki nie mówiąc już o innych urządzeniach służących do polowania jak ambony czy siedziska. Czasami, gdy zima była sroga i śniegi duże, wynosiło się do łowiska trochę buraków, marchwi czy niewielkie ilości liściarki, jednakże członkowie Koła nie mając przydzielonych szczegółowych zadań nie czuli się nadmiernie zobowiązani do konkretnych działań. Dopiero w początkach lat osiemdziesiątych za czasów wieloletniego Łowczego Koła J. Pastuszki z inicjatywy ówczesnego Podłowczego M. Skarupy doprowadzono do podziału obu obwodów łowieckich na mniejsze rejony, które powierzono opiece 3-6 osobowym zespołom myśliwych. Corocznie takie zespoły gospodarcze miały i mają przydzielane zadania dotyczące dokarmiania zwierzyny, jej ochrony przed kłusownictwem oraz budowy urządzeń łowieckich. Co więcej na terenie dzierżawionych obszarów zlokalizowano magazynki paszy, z których największy znajduje się obok leśniczówki w Wilczkowie. Do znaczącego zwiększenia ilości ambon doprowadziło też wprowadzenie zwyczaju, iż każdy kandydat powinien wybudować w czasie swego stażu w Kole co najmniej jedną ambonę, jak to jest zapisane np. w prezentowanym niżej zestawieniu prac dla zespołów gospodarczych w sezonie 2006/2007. Do łowiska zaczęto też wywozić większe ilości korzonków buraczanych, kiszonki i odpadów kukurydzy. Te wszystkie starania jak i powiększający się areał upraw kukurydzy doprowadziło do znacznego wzrostu pogłowia sarny i dzików, co widać też doskonale w pokazanej w rozdziale 4 statystyce pozyskania zwierzyny czworonożnej.
W historii Koła wiele troski i środków przeznaczono na zasiedlanie obu łowisk bażantami. We wczesnych latach istnienia Koła były wyznaczane limity liczbowe wpuszczanych młodych bażantów (w 1980 roku wpuszczono niemal 600 sztuk), niestety bardzo często były one zbyt młode, padały z zimna i głodu i stanowiły obfity i łatwy żer dla drapieżników. To doprowadziło do tego, iż powstał zamysł zbudowania woliery do podchowania młodych bażantów. Taka pierwsza woliera powstała w 1981 roku obok leśniczówki w Wilczkowie, jednakże dokarmianie młodych sztuk i ochrona woliery przed atakami drapieżników nie była zbyt staranna, co w konsekwencji spowodowało, że niewiele dorosłych bażantów opuściło wolierę. Po raz drugi Koło decyduje się na budowę woliery po katastrofalnej powodzi w 1997 roku, kiedy Koło poniosło duże straty w stanie zwierzyny, także bażantów. Tym razem woliera powstaje niemal w czynie społecznym, bo zarówno materiały jak i środki finansowe pochodziły z darowizn członków Koła. Zlokalizowano ją na terenie posesji ówczesnego członka Koła, K. Buczyńskiego. Wydawało się, że wreszcie będziemy mieli dobre miejsce do podchowu bażanta, jednakże właściciele posesji po dwóch sezonach hodowlanych zaczęli wykorzystywać wolierę do wychowu ptactwa domowego, doprowadzili do znacznego zanieczyszczenia terenu woliery patogenami ptasimi, a w końcu zrezygnowali z członkostwa w Kole i woliera uległa dewastacji. Obecnie Koło wpuszcza na nasze łowiska dorosłe bażanty w ilości kilkudziesięciu do maksimum setki wczesną wiosną.
Przez wiele lat oba łowiska były podzielone na 9 mniejszych rejonów, obecny obwód 160 (wówczas noszący nr 53) na 5 rejonów, a obwód 191 (wówczas nr 66) na 4 rejony. Kilka lat temu nastąpiło scalenie dwóch rejonów w jeden i ilość rejonów zmalała do 8, jednak obecnie znowu jest ich 9. Ponadto w pobliżu Odry wydzierżawiono fragment terenu (około 2 ha) przylegający do lasu z przeznaczeniem na poletka zgryzowe, na którym posadzono topinambur oraz corocznie wsiewa się tam inne rośliny, najczęściej kukurydzę. Zespoły gospodarcze mają trzy główne zadania: dokarmianie zwierzyny, walka z objawami kłusownictwa i troska o stan urządzeń łowieckich. W ostatnim dziesięcioleciu w zależności od tego jak sroga była zima członkowie zespołów zaopatrywali paśniki, posypy i budki w mieszaniny pszenicy, kukurydzy i odpadów po czyszczeniu ziarna, rozwozili kiszonkę i siano a nawet ostatnio ziemniaki i buraki pastewne przy czym te ilości nie były małe: ilość ziarna sięgała od kilku do kilkunastu ton, masa odpadów kukurydzy (tzn. obłuskane częściowo kaczany kukurydzy wraz z odpadowym ziarnem) zawierała się w granicach 20-40 ton, ostatnio gromadzono i rozwożono po terenach Koła po około 10 ton buraków oraz kilkaset do tysiąca kilogramów ziemniaków, a w paśnikach masa siana sięgała ponad 500 kg. W okresie późnej jesieni przygotowywano kilkadziesiąt lizawek zużywając w tym celu kilkaset kg soli (300-800 kg).
Kolejne zadanie, walka z kłusownictwem, głównie na naszym terenie wnykarstwem polegała na szczegółowej kontroli terenu zarówno przez członków zespołów gospodarczych jak i strażników łowieckich, którzy szczególnie w okresie zimowym likwidowali po kilkadziesiąt wnyków jednorazowo. w latach, kiedy było jeszcze na naszych terenach dużo zajęcy, ilość zdjętych rocznie wnyków sięgała kilkuset. Kilka razy naszym członkom udało się przyłapać kłusowników na gorącym uczynku i przekazać ich organom ścigania. W ostatnich latach w związku z znaczącym spadkiem pogłowia zajęcy wnykarstwo ma mniejsze rozmiary. Oprócz ludzkich kłusowników na terenie Koła spotyka się dość często kłusujące psy, które staramy się eliminować z łowiska. Niekiedy te psy padają ofiarą wnyków. Ale nie tylko kłusujące psy wpadają we wnyki, bo nie tak rzadko koledzy polujący z psami muszą swoje psy uwalniać z wnyków. Członkowie zespołów mają w swojej pieczy urządzenia łowieckie i są zobowiązani zarówno jako cały zespół, lecz niekiedy i indywidualnie dbać o ich należyty stan. Indywidualne zadania zazwyczaj dotyczą poszczególnych ambon czy siedzisk. Potrzebne w tym celu materiały jak drewno, papa, gwoździe kupowane są z funduszy Koła.
W dziejach łowiectwa zwykle przewijał się temat strażników łowieckich. W naszym Kole także mamy strażników łowieckich, którzy są zobowiązani do patrolowania terenu, do kontroli stanu urządzeń łowieckich, informacji o przypadkach kłusownictwa czy znalezionych sztukach nieżywej zwierzyny lub objawach niezwykłego zachowania się zwierzyny (wścieklizna, choroby). Mogą oni także sprawdzać czy polujący indywidualnie koledzy posiadają stosowne zezwolenia „odstrzałów”, czy wpisali się do książek pobytu w łowisku, czy ilość pozyskanej zwierzyny jest zgodna z danymi w dokumentach odstrzału. Mają też prawo i obowiązek legitymowania nieznanych im osób posiadających bron palną, które spotkali w łowisku. Od ponad dwudziestu lat strażnikami łowieckimi w naszym kole byli koledzy Antoni Kata i Krzysztof Zalewski, którzy albo pełnili tą funkcję społecznie albo też w krótkim okresie czasu byli nawet zatrudnieni przez Koło na cząstkowych etatach. Obecnie mamy pięciu przeszkolonych strażników łowieckich: kol. Stanisław Buczyński, Antoni Kata, Adam Skarupa, Marek Zięba i Krzysztof Zalewski, jednakże nadal aktywnymi strażnikami są Antoni Kata i Krzysztof Zalewski pełniący swe funkcje społecznie.
Wzrastający areał uprawy kukurydzy spowodował, iż na terenach Koła bytuje coraz więcej dzików, a nawet pojawiają się jelenie. Oprócz możliwości polowania na te zwierzęta, co widać w tabeli prezentującej stany zwierzyny i ich pozyskanie ich obecność to pojawienie się szkód łowieckich, szczególnie w przypadku naszego łowiska w uprawach kukurydzy, ziemniaków i pszenicy. Niegdyś w wypłacie odszkodowań dla rolników oprócz Koła partycypowało i państwo, dokładnie instytucje zarządzające lasami państwowymi. Obecnie za wszystkie szkody odpowiada Koło dzierżawiące dane tereny. Istotnym się więc stało posiadanie wykwalifikowanych przedstawicieli Koła, którzy umieją nie tylko szacować szkody łowieckie, lecz i prowadzić pertraktacje z rolnikami, którzy często przesadnie deklarują rozmiary wyrządzonych szkód. w naszym Kole te obowiązki pełni aktualny vice-łowczy Koła, kol. Adam Skarupa wraz z niektórymi członkami Zarządu. Do tego zespołu często są dodatkowo wzywani strażnicy łowieccy. Dzięki dobrej atmosferze w czasie pertraktacji, a także i tego że członkowie zespołu do spraw szkód łowieckich są znani na terenie Koła, że szybko podejmują kontrole i lustracje szkód, że często siedziska są przenoszone w okolice upraw szczególnie narażonych na szkody i członkowie Koła wykorzystują je do eliminacji nadmiernej penetracji zwierzyny.