Dojrzałem... (Berettę)

Miałem nadlufkę Merkla - broń bardzo dobrą, składną, doskonale strzelającą. Mimo to po 20 latach dojrzałem do zmian. Dlaczego? Cóż, zapragnąłem mieć wymienne czoki, chciałem też móc strzelać z naboi magnum (50 gram śrutu!).
Po prawie roku wahań i poszukiwań zapadła decyzja - będzie to Beretta. Mój wybór padł na model S-687, różniący się od tańszego S-686 myśliwskim grawerunkiem. Seryjnie posiada on lufy o długości 71 cm i 5 wymiennych czoków. Ja dokupiłem jeszcze dwa czoki zwane exstra-long, które przedłużają lufy o 5 cm, przekształcając broń w trapową, czy też, co mnie bardziej interesuje, w typową gęsiarkę.
Pierwsze polowania nie tylko potwierdziły słuszność wymiany broni, były też powodem doznań, o których się wcześniej nie śniło. Dające prawdziwemu myśliwemu tak wiele radości planowanie wyjazdu, wzbogaciło się o analizy strzałów oddawanych najczęściej, o przemyślenia jak najlepiej wykorzystać nowe możliwości wielu czoków. To naprawdę wielka frajda, zwłaszcza kiedy efekty polowania potwierdzają słuszność podjętych decyzji.
I tylko do amunicji magnum trzeba się przyzwyczaić. Pierwszy strzał spowodował przesunięcie lewej ręki trzymającej czółenko aż do antabki i głęboką ranę - odrzut broni jest olbrzymi. Teraz już się przyzwyczaiłem i nawet po kilkunastu strzałach z przyrzutu nie mam siniaka na ramieniu.