Jeleń jest żoną sarny???

Nie wiem, która z bzdur zawartych w tytule jest bardziej rażąca.
Wiem natomiast na pewno, że przerażająco popularne jest mylenie tak diametralnie różnych zwierząt jak jeleń i sarna. Powszechnie uważa się, że to samiec i samica jednego gatunku. Nie znam innej równie absurdalnej i równie masowo powtarzanej bzdury.
Moim zdaniem, winę za tę kompromitującą każdego Polaka niewiedzę, ponosi nasz system oświaty, odkąd pamiętam nieskutecznie reformowany. 
Każdy młody czy stary rodak, zarówno taki, który nie tylko wyższe studia zaliczył, ale nawet się doktoryzował, jak i taki, który aż do drugiej klasy szkoły podstawowej był "prymasem", a potem siłą rozpędu i narzuconych wskaźników statystycznych z trudem ją skończył, wie jak się rozmnaża pantofelek! Nauczył się "na przyrodzie" i wie! 
Ja natomiast nie wiem, czy wiedza ta bardziej nobilituje niedoszłego profesora, publicznie "shabilitowanego", czy prostaczka grzebiącego w śmietnikach.
Dlaczego natomiast jeden i drugi dyletant nie wie, że samiec jelenia to byk, a samica to łania (a nie sarna!!!), natomiast samiec sarny to kozioł lub rogacz, a samica to koza?
Otóż, jeden i drugi dyletant nie wie tego, bo się nie nauczył "na przyrodzie". 
Ciekawe, ile pań "od przyrody" wie, że jeleń (byk i łania) jest 10 razy większy od sarny (kozła i kozy). Dla porównania przedstawiam rysunki jeleni i saren. 
W szkole wpaja się uczniom umiłowanie do ojczystej przyrody, odwołując się do słynnych dzieł polskiej literatury. Ich wielcy autorzy, w odróżnieniu od gamoni odpowiedzialnych za wyższość pantofelka nad zwierzyną z naszych kniei, doskonale znali, rozumieli i miłowali przyrodę. 
Czy naprawdę nie można w szkole "na przyrodzie" poświęcić tych kilku godzin rocznie na to, by nauczyć dzieciaki czegoś o podstawowych gatunkach zwierząt żyjących w naszych lasach? 
Marzę o tym, by mój wnuk nie musiał tłumaczyć "wykształconym" znajomym, że sarna nie jest mężem jelenia!